15 lip 2016

Pielęgnacja włosów - aktualizacja


Hej kochani!
Dziś mam dla Was obiecany post z moją obecną pielęgnacją włosów.
Poprzedni wpis o takiej tematyce pojawił się już ponad rok temu, dlatego postanowiłam "odświeżyć" tę kwestię, bo często pytacie o kosmetyki, których używam, a to równie często się zmienia.
Jeśli jesteście ciekawi poprzednich wpisów odnośnie włosów to odsyłam Was tu:
1. KLIK  2.KLIK 
3.KLIK 4.KLIK 5.KLIK

W ostatnim poście z tej serii napisałam, że przeglądając poprzednie wpisy mimowolnie uśmiecham się pod nosem. I muszę przyznać, że wciąż wspomnienie tego, jak kiedyś traktowałam swoje włosy wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Dosyć szeroki ten uśmiech!
Dziś jestem bardziej świadoma tego kim jestem, jak wyglądam i w czym czuję się dobrze, dlatego nie będę składać deklaracji na temat tego, czy zapuszczam włosy do pasa, czy może do kostek, a może zetnę się na łyso. Nie jestem w stanie przewidzieć tego, na co będę miała ochotę. Póki co czuję się dobrze w długości jaką mam, raczej nie chciałabym wrócić do tak krótkich włosów, jakie miałam w grudniu zeszłego roku (KLIK).
Obecnie nie obieram sobie konkretnego celu ani konkretnej długości, po prostu daję im rosnąć i póki co jest mi z tym dobrze. Zobaczymy na jak długo!

Obecnie moje włosy prezentują się tak: 


Na zdjęciu widać ich skłonność do podkręcania się, która wynika głównie z tego, że praktycznie większość czasu chodzę w koczku, inaczej nazywanym "samurajem" :D Muszę przyznać, że uwielbiam tę fryzurę!
Obecny kolor jest najbardziej zbliżony do naturalnego, w najbliższym czasie raczej nie planuję go zmieniać. Co prawda czasem nachodzi mnie ochota na - uwaga! - rozjaśnienie włosów, jednak miałam już ombre i wiem jak bardzo taka ingerencja niszczy strukturę włosa, dlatego chyba sobie odpuszczę. 
Chyba że jesteście w stanie polecić mi jakieś preparaty, które mogą w naturalny sposób rozjaśnić włosy. Oprócz słońca, rzecz jasna ;-)
Włosów nie podcinałam od czasu tego drastycznego cięcia w grudniu, planuję pozbyć się zniszczonych końcówek we wrześniu, po wakacjach - wtedy włosy na pewno będą tego potrzebowały! Póki co wydają się być całkiem zdrowe. Można zauważyć na zdjęciu, że są pocieniowane, były ścięte na lekkiego boba, z przodu są nieco dłuższe niż z tyłu. Przy następnej wizycie planuję podcięcie ich do równej długości, zobaczymy co z tego wyjdzie!




Książkę autorstwa Anny Kołomycew, która prowadzi bloga znanego wszystkim włosomaniaczkom (KLIK), pokazywałam już w poprzednim wpisie o pielęgnacji włosów.
Wtedy jednak nie skończyłam lektury i tym razem postanowiłam naprawić ten błąd.
Książka jest zbiorem wszelkich przydatnych porad na temat włosów, więc spodoba się tym z Was, które chcą wzbogacić swoją wiedzę w kwestii pielęgnacji swoich włosów. 





W książce znajdziemy między innymi porady na temat pielęgnacji poszczególnych typów włosów, nauczymy się określać swój typ włosów oraz radzić sobie z najczęstszymi problemami z włosami lub niewłaściwą pielęgnacją. Nie brakuje także domowych sposobów na piękne włosy, z których zamierzam skorzystać - będę zdawać relację z wszelkich zabiegów, jakich się podejmę!

Po przeczytaniu pierwszego rozdziału jestem w stanie opisać swoje włosy jako:
proste z tendencją do podkręcania się, cienkie, o średniej gęstości i raczej nisko porowate.

Określenie typu naszych włosów jest bardzo ważne w późniejszym doborze odpowiedniej pielęgnacji, o czym niestety często zapominamy.
Książka Anwen z pewnością okaże się pomocna w tej kwestii, dlatego tym bardziej polecam ją każdemu!




*

Najwyższy czas w końcu przejść do tego, jakich produktów obecnie stosuję i co się u mnie sprawdza!


Na początek odżywka z wyciągiem z bursztynu marki Jantar, o której słyszałam naprawdę mnóstwo pozytywnych opinii i przyznaję, że to one skłoniły mnie do zakupu!



Byłam bardzo ciekawa, czy ta wcierka sprawdzi się u mnie. 
Póki co używam jej od dwóch tygodni i nie jestem w stanie stwierdzić, czy włosy zaczęły mi szybciej rosnąć. Nie jestem też aż tak regularna jak powinnam, stosuję ją zwykle po umyciu włosów, ale czasem pomijam ten krok. Jak tylko zauważę "namacalne" efekty to z pewnością dam znać - albo tutaj, albo na instagramie!

Odżywka według producenta jest przeznaczona dla włosów cienkich, słabych, delikatnych, a także zniszczonych. Zawiera biologiczne czynne substancje stymulujące wzrost włosów, takich jak m.in. wyciąg z bursztynu, witaminy A, E, F i d-pantenol. 

Producent zapewnia też pojawienie się spektakularnych efektów:
"Odżywka Jantar hamuje wypadanie włosów, stymuluje ich wzrost i odżywianie. Zawarte w niej składniki są niezbędne do prawidłowego przebiegu procesów fizjologicznych skóry, jej odżywania i regeneracji. Systematycznie stosowana poprawia metabolizm i dotlenienie cebulek włosów, regeneruje i łagodzi podrażnienia. Włosy stają się wyraźnie grubsze, lśniące i odporne na uszkodzenia. Odżywka wzmacnia strukturę włosów i chroni je przed szkodliwym wpływem środkowiska i słońca." 




Co do samej odżywki: bardzo podoba mi się jej zapach, kojarzy mi się z męskimi perfumami lub wodą po goleniu. Jednak u mnie przestaje być wyczuwalny po wmasowaniu w skórę głowy. 
Niektórym przeszkadza szklana buteleczka, jednak ja nie narzekam, wylewam sobie odżywkę na dłoń i następnie wcieram w skórę głowy, zwykle zaraz po umyciu, kiedy włosy są jeszcze mokre/wilgotne. 
Nie zauważyłam żadnych efektów ubocznych, odżywka nie podrażnia mi skóry głowy, także będę ją stosować w dalszym ciągu, aż zauważę te upragnione, spektakularne efekty - bo przyznam, że wciąż na nie liczę!

Odżywkę kupiłam w sklepie internetowym ekobieca.pl
ale myślę, że znajdziecie ją także w Rossmannie ;-) 




*

Kolejny produkt, którym jestem szczerze zachwycona to szampon przeciwłupieżowy dziegieć brzozowy i cynk marki Green Pharmacy. 
Dlaczego jestem nim tak zachwycona? 




Przede wszystkim dlatego, że moje włosy po jego użyciu wyglądają po prostu cudnie! Są mięciutkie, gładkie, sypkie, wyraźnie oczyszczone. Uwielbiam ten efekt! Ponadto szampon jest bardzo tani, znajdziecie go zarówno w Rossmannie jak i w drogeriach Natura. Jedyny minus to zapach - mocno ziołowy, wręcz nieprzyjemny, w dodatku utrzymujący się na włosach dość długi czas. Ja zdążyłam się do niego przyzwyczaić i nawet go polubić, także to już kwestia wrażliwości Waszego węchu :D
Generalnie bardzo polecam Wam wypróbować ten szampon, tym bardziej, że do wyboru jest kilka rodzajów, każdy powinien znaleźć coś dla siebie. 

Ten naturalny szampon stosuję zamiennie z szamponami, które mają SLS. 
Moje włosy lubią zarówno szampony naturalne, jak i te z chemicznymi "dodatkami". Dzięki temu mogę testować większą ilość produktów, co bardzo mnie cieszy, bo uwielbiam to robić!




*


Kolejny produkt zapewne doskonale już znacie, bo pojawia się we wszystkich postach odnośnie pielęgnacji włosów. Mowa oczywiście o odżywce bez spłukiwania z Gliss Kura, którą szczerze uwielbiam i której jestem wierna od lat!




Najlepiej sprawdza się u mnie różowa wersja tejże odżywki, próbowałam innych i zawsze coś mi nie pasowało, a to zapach, a to opakowanie... 
Dlatego pozostaję przy różowej wersji, którą uwielbiam, spryskuję nią włosy po umyciu, po rozpuszczeniu włosów z koczka, przed wyjściem. Muszę ją mieć zawsze pod ręką, totalny niezbędnik!
Polecam kupować te odżywki na promocjach, które całe szczęście dość często się zdarzają w drogeriach, zarówno w Rossmannie jak i Naturze. Dlatego kolejny plus za dostępność ;-) 


*





Kolejne produkty, których nie może zabraknąć w mojej włosowej pielęgnacji, to perełki rodem z Rosji. 
Mowa o produktach Bania Agafii, które znajdziecie głównie na stronach internetowych (takich jak: ekobieca, ezebra itd). 

Przyznam szczerze, że te produkty skusiły mnie swoim oryginalnym wyglądem - nigdy wcześniej nie widziałam takiej formy opakowań! Byłam także ciekawa ich działania i jestem zachwycona!

W zielonym opakowaniu z wygodną nakrętką kryje się ekspresowa maska do włosów zapewniająca blask i elastyczność. Nigdy wcześniej jej nie stosowałam i gdy zrobiłam to po raz pierwszy to... totalnie zakochałam się w zapachu!!! Jest tak cudowny, że aż ciężko go opisać, słodki, kwiatowo-ziołowy, no coś pięknego, mogłabym mieć takie perfumy!

 Według słów producenta:
"Regenerująca maska na bazie naturalnych składników przywraca włosom zdrowy blask i elastyczność, działa nawilżająco i tonizująco na skórę głowy. Dzięki zawartości olei i ekstraktów ziół, działa odżywczo na włosy, zapobiega utracie wody oraz wpływom otaczającego środowiska. Składniki aktywne to m.in.: różaniec górski, bażyna syberyjska, olej z nasion żurawiny, ekstrakt organiczny z malwy, olej daurskiej dzikiej róży." 

Zgadzam się ze słowami, że maska przywraca blask i elastyczność - włosy są po niej wyraźnie odżywione i przyjemne, łatwiej się układają. 
Bardzo polecam spróbować, nawet ze względu na ten obłędny zapach!!!




Produkt w niebieskiej saszetce to natomiast balsam do włosów: aktywator wzrostu, który zawiera ekstrakt z igieł sosny karłowatej,  ma w składzie także dziurawiec, pięciornik, łopian, rozmaryn i rokitnik. 

Jest więc zdecydowanie naturalnym i ziołowym specyfikiem, który już miałam okazję testować i z którego byłam bardzo zadowolona! Jego zapach jest bardziej subtelny niż w przypadu poprzedniej maski, jednak wciąż przyjemny, można w nim wyczuć ziołową nutę. 
Bardzo lubię używać tego balsamu, stosuję go jak odżywkę, nakładam po umyciu włosów szamponem i zostawiam na maksymalnie 5 minut. 

Włosy są przepięknie oczyszczone, gładkie, przyjemne w dotyku. Co do tego, czy faktycznie stymuluje porost - nie jestem pewna, bo ciężko jest to stwierdzić bez większego zastanawiania się. Ja nie porównywałam długości swoich włosów przed jego użyciem, a po dłuższym czasie stosowania, także nie mogę stwierdzić czy faktycznie wpływa na szybszy porost. Mimo to wciąż uważam, że ten produkt jest godny polecenia, tym bardziej, że jest tani, a w moim przypadku bardzo wydajny!





*




Kolejne produkty, które uwielbiam i którym jestem wierna od dłuższego czasu to szampon i odżywka z Dove, z serii Oxygen Moisture. 

Bardzo lubię te produkty głównie za to, że bardzo dokładnie oczyszczają moje włosy, które są po ich zastosowaniu niezwykle gładkie, błyszczące, wyglądają po prostu na zdrowe i zadbane. 
Ponadto uwielbiam zapach (znowu!), który jest przyjemnie świeży. Aż chce się myć włosy!




*





Produkt z Isany Professional kupiłam dość spontanicznie, akurat był na promocji w Rossmannie. 
Co prawda odżywka jest przeznaczona do włosów blond lub koloryzowanych na blond, ale tak jak wspomniałam na początku wpisu - ostatnio naszła mnie chęć na rozjaśnienie swoich włosów. 
Nie wiem czy to za sprawą słońca czy właśnie tego produktu, ale wydaje mi się, że faktycznie są nieco jaśniejsze!
Odżywka zawiera kompleks "połysk koloru" z filtrem UV i pigmentami kolorowymi, witaminę E, ekstrakty ze słonecznika i rumianku. Według producenta ma wygładzać włókna włosów, a także powodować, że będą one optymalnie odbijać światło. 
"Odżywka umożliwia łatwe rozczesywanie włosów, które od korzeni po końcówki mają wygładzoną powierzchnię i wypielęgnowany wygląd". 

Zgadzam się z tym, że odżywka ułatwia rozczesywanie! 
Ponadto włosy są faktycznie wygładzone i ładnie się układają. 
Polecam spróbować, szczególnie blondynkom! 




*



Swoją przygodę z produktami marki Kallos zaczęłam już kilka lat temu, kiedy to kupiłam litrową maskę mleczną do włosów, bardzo w tamtym czasie popularną. Bardzo lubiłam jej używać, miała cudowny zapach i konsystencję przypominającą budyń, jednak po jakimś czasie mi się po prostu znudziła... 
Nie używałam jej, aż w końcu wyrzuciłam ją, bo zajmowała mi tylko miejsce na półce. 
Tym razem zdecydowałam się na wiele mniejsze opakowanie, które akurat było przecenione w drogerii Natura. 

Zdecydowałam się na Czereśniową Maskę do włosów Kallos. 
Tak czułam, że spodoba mi się zapach i przeczucie mnie nie zawiodło - zapach jest bardzo słodki i intensywny!

Sama maska jest bardzo gęsta, co mnie cieszy, bo dzięki temu będzie także wydajna. 

Producent zapewnia, że:
"Czynny składnik bogatego w witaminy i substancje mineralne oleju z pestek czereśni natychmiast nawilża suche, łamiące się włókna włosów. Po zastosowaniu włosy stają się łatwe w rozczesywaniu i podatne na modelowanie, odżywione, lśniące i aksamitnie miękkie."

Zgadzam się ze wszystkim! Aż sama się dziwię, ale ta maska naprawdę sprawdza się na moich włosach rewelacyjnie! Jak na tak spontaniczny zakup to jestem barszo zadowolona!
Aż mam ochotę kupić inne wersje tej maski i sprawdzić, czy także się sprawdzą. Może któraś z Was ma i poleca jakąś konkretnie? :) Będę wdzięczna za propozycje!




*




I ostatni już produkt, którego stosuję sporadycznie, kiedy chcę nadać włosom więcej blasku. Mowa o olejku z Oriflame z serii Eleo Protecting Oil with Natural oils. 

Lubię jego zapach, który również kojarzy mi się z męskimi perfumami. 
Jednak trzeba uważać z aplikacją tego olejku, bo jest nieco tłusty i kiedy nałożymy za dużo możemy sobie niepotrzebnie przetłuścić włosy, a tego przecież nie chcemy!


*

W kwestii pielęgnacji to wszystko, jednak nie mogłabym zapomnieć o najlepszym narzędziu do rozczesywania włosów jakim jest szczotka Tangle Teezer. 
Pewnie każdy już o niej słyszał i większość posiada swoją własną, dlatego nie będę się na jej temat rozpisywać. To trzeba poczuć "na własnej skórze", ja już nie potrafię czesać się inną szczotką!




* * * 

Koniecznie dajcie znać, jakich produktów Wy używacie, co jest Waszym włosowym niezbędnikiem?
Może polecicie mi produkty, bez których nie możecie się obyć i które mogłabym przetestować?
Będę wdzięczna za propozycje i Wasze komentarze!

Do usłyszenia,
xoxo


9 komentarzy:

  1. Polecam maskę/odżywkę Biovax do włosów BLOND :) Widzę, że zachwalasz tego typu kosmetyki, więc na pewno Ci się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Jak skończę swoje zapasy to się skuszę!

      Usuń
  2. Osobiście używam całej serii Jantar i efekty są super! :) Długo nie mogłam znaleźć odpowiedniego szamponu i odżywki po zastosowaniu serii Gliss Kur właśnie tej z jedwabiem, włosy stały się ciężkie, w moment stawały się tłuste i po prostu nie przyjemne. :( Jantar uratował sytuację i włosy nie dość, że odżyły, kondycja się poprawiła to cudownie pachną i wyglądają, końcówki ładnie się złagodziły. U mnie na wieeeeelki plus!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z Kallosow fajna jest ta aloesowa 😊 również się sprawdza 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie nad nią też myślałam! Następnym razem się skuszę :)

      Usuń
  4. Dziegieć - używam od dłuższego czasu :D faktycznie, do zapaszku można się przyzwyczaić :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też już nie umiem się czesać czymś innym, tylko TT! I z Isany bardzo lubię produkty też. :D
    Polecić mogę produkty z firmy Aussie- można je znaleźć w Rossmannie. Miałam szampon i odżywkę, u mnie sprawdzały się rewelacyjnie! A zapach to już w ogóle bajka :) Z Biolaven też są czasem fajne, chociaż u mnie nie ma efektu wow.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja na moje długie włosy używam szamponu z Nivea( tylko nie tego szampon+odżywka, bo mam po tym burze loków, a włosy są mega sztywne) i maskę właśnie z kallosa :D wcześniej czekoladową, a teraz bananową, bardzo dobrze rozczesują się po niej włosy. A tak szczerzę to mogę polecić odżywkę z gliss kur oil natrutive, pięknie włosy po niej się błyszczą :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja mam maske z Kallos bananową ;) polecam wypróbować

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze! ;)