22 mar 2016

Makijaż na imprezę - krok po kroku.


Witam wszystkich wieczorową porą! Mam nadzieję, że jeszcze nie śpicie.
Dziś mam dla Was post, który powinien ucieszyć szczególnie osoby, które najbardziej lubią wpisy makijażowe. Tak się składa, że ja także bardzo lubię przygotowywać zdjęcia na tego typu posty. Pomijając fakt, że ich wykonanie jest najbardziej czasochłonne - to jednak sprawia mi to ogromną przyjemność! 

Tym razem propozycja makijażu na imprezę: dość mocno zaznaczone oko (bo w takim czuję się zdecydowanie najlepiej), wyraźne konturowanie i stonowane usta. Przy okazji przetestowałam kilka nowości w mojej kosmetyczce i mogę podzielić się z Wami swoim pierwszym wrażeniem. 

Zapraszam do obejrzenia kolejnych etapów wykonywania makijażu. 
Mam nadzieję, że Wam się spodoba!

* * *



Ta twarz aż domaga się "ratunku"... 
Jak widzicie - mam kilka zaczerwienień, przebarwień, które będę musiała zakryć.




Na początek nakładam na skórę swój ulubiony krem z La Roche-Posay, który niestety powoli się kończy. Będę musiała zainwestować w kolejne opakowanie, bo szczerze go uwielbiam!




Czekam kilka minut aż krem się wchłonie i przechodzę do kolejnego kroku, który według mnie w makijażu na wyjście czy imprezę jest niezbędny, mianowicie: do nałożenia bazy. 

Swoją bazę z Kobo Proffesional Smooth Make-Up Base wklepuję palcami w skórę. 


 


Znów odczekuję chwilę, aż baza się wchłonie i przechodzę do aplikacji podkładu. 
Tutaj pojawia się nowość: Oriflame The One Matte Velvet Foundation. 
Ja mam w kolorze Porcelain.




Byłam bardzo ciekawa tego, jak podkład będzie wyglądał na skórze. 
Ma bardzo lejącą konsystencję, ale nie zostawia na twarzy smug. Dobrze się rozprowadza. 
Do jego aplikacji użyłam oczywiście gąbeczki. 



Podkład na skórze prezentuje się tak: 



Szczerze mówiąc nie jest to efekt, jakiego oczekiwałam. Sądząc po nazwie ten produkt powinien matować, a na skórze bardzo się "wyświeca". Jednak jest to jedyny minus tego podkładu, bo poza tym wszystko jest w porządku, produkt ładnie współpracuje z innymi i dość dobrze kryje. 


Następny krok to oczywiście nałożenie korektora pod oczy. W tej kwestii jak zwykle bez zmian, niezawodny Maybelline Affinitone w odcieniu 01 Nude Beige (który notabene też mi się kończy!).




Twarz po nałożeniu podkładu i korektora prezentuje się tak: 




Na drobne zmiany czy wypryski, których nie przykrył podkład, nakładam kolejnego ulubieńca, czyli kamuflaż z Catrice w numerze 020 Light Beige  (który też już dobija denka, jednak na szczęście mam w zapasie jeszcze dwa opakowania!!!). Zwykle aplikuję go po prostu palcem ;-)




Twarz mamy przygotowaną, więc czas ją "zagruntować" (jak na prawdziwe kładzenie szpachli przystało :D). 



Twarz pudruję produktem transparentnym z Kobo Proffesional Transparent Matt Powder, którego bardzo lubię i który według mnie jest dobrym zamiennikiem dla Stay Matte z Rimmela. 




Do aplikacji pudru używam dużego pędzla z zestawu z SheIn.




Twarz mamy póki co gotową, więc najwyższy czas zabrać się za główny punkt programu, czyli oczy!





Chyba nikogo nie zdziwi wybór paletki do tego makijażu... 
Nie mogłam się powstrzymać i znów użyłam cieni Zoevy (a konkretnie paletki o nazwie Smoky), które są dla mnie rewelacyjne i praca z nimi to czysta przyjemność!




Pracę z cieniami rozpoczynam od nałożenia matowego beżowego cienia na całą powiekę aż do linii brwi. Etap ten jest już dla mnie tradycją i wykonuje go mimowolnie. 


W tym celu używam pędzelka Hakuro H70 i cienia o nazwie: Relieve the Moon. 




Następnie sięgam po pędzelek z Essence i nabieram cienia o nazwie Dust & Memories. 
Aplikuję go głównie w zewnętrznym kąciku i zaznaczam załamanie. 
Ten etap jest tworzeniem bazy pod ciemniejsze kolory. 




Później mieszam ze sobą dwa kolorki: Smoky Wishes oraz Ashes Awake i używając pędzelka Hakuro H80 tworzę ciemniejszy efekt, budując załamanie i zewnętrzny kącik. 





Robię to do momentu aż uzyskuję mniej więcej taki efekt: 




Oczywiście w międzyczasie nie zapominam o rozcieraniu i "czyszczeniu" tego, co mi się osypie. 
Używam do tego pędzla Hakuro H77 i tego samego beżowego cienia, którym pokrywałam całą powiekę. 

Oczywiście tę samą kombinację cieni aplikuję na dolną powiekę, łącząc tym samym górę z dołem.






Następnie, używając precyzyjnego pędzelka Hakuro H85 i czarnego, bardzo mocno napigmentowanego (!) cienia o  przewrotnej nazwie Real Light rysuję kreskę nad górną linią rzęs. 




Zależy mi aby była ona dość wyraźna, jednak nie tak graficzna jak po użyciu eyelinera. 


Efekt prezentuje się tak. 

Na tym etapie możemy zakończyć pracę z cieniami, jednak ja dodałam jeszcze coś błyszczącego w wewnętrznych kącikach oczu i podkreśliłam linię wodną beżową kredką z My Secret (Satin Touch Kohl). 


W tym momencie czas na użycie kolejnej nowości, którą jestem szczerze zauroczona!!!
Mowa tu oczywiście o tuszu Loreal Volume Million Lashes So Couture.
Już od jakiegoś czasu przymierzałam się do zakupu tego tuszu, zachęcona pozytywnymi opiniami. 
Zdecydowałam się za namową przyjaciółki, która też go nabyła (akurat był w promocyjnej cenie w Drogerii Natura) i mówiła o nim w samych superlatywach. Mi także udało się zakupić go trochę taniej, ale powiem Wam szczerze... że jest on wart każdych pieniędzy. Naprawdę - efekt, jaki uzyskujemy po jego użyciu na rzęsach jest zniewalający!!! Nie miałam jeszcze takiego produktu w swojej kosmetyczce. 



Nie dość, że tusz przepięknie rozdziela rzęsy, unosi je, to jeszcze pachnie tak, że mogłabym używać go tylko ze względu na ten cudowny, waniliowy zapach!!! 

Sami zobaczcie jaka jest różnica: 




W prawym oku mam pomalowane rzęsy, w lewym jeszcze nie. 
Oko jest o wiele większe, wyraziste. Prawie jak po doklejeniu sztucznych rzęs.



Ja jestem w ciężkim szoku i coś czuję, że pozostanę wierna tej maskarze, bo chyba w końcu znalazłam swój ideał!

Po wytuszowaniu rzęs makijaż oka prezentuje się tak:




Czegoś tu jednak brakuje...



Oczywiście - czas podkreślić brwi!

I tu znów nowość: oprócz znanego Wam już żelu z Catrice Eyebrow Filler, który bardzo lubię, do podkreślenia brwi użyłam także nowej kredki również firmy Catrice EyeBrow Stylist numerek 040 Don't Let Me Brow'n.

Musze przyznać, że jestem z niej bardzo zadowolona! Z kolorem trafiłam idealnie, kredka jest dosyć miękka, łatwo się ją rozprowadza i dzięki niej można precyzyjniej podkreślić kształt swoich brwi. 
Jestem na tak!





Pewnie wiele z Was powie, że brwi są za mocne - jednak ja właśnie taki efekt lubię. 
Ponadto po zaschnięciu żelu wyczesałam brwi szczoteczką, aby pozbyć się nadmiaru produktów.




Zatem pozostało nam wykonturować twarz. 
W makijażu na imprezę stawiam na dość wyraźne konturowanie, aby wyostrzyć swoje rysy. 


Używam w tym celu bronzera Bahama Mama (o którym w najbliższym czasie będę musiała Wam coś napisać...) 


Aplikuję go pędzlem o wachlarzowym kształcie. Robię to dość mocno, by uzyskać wspomniany wcześniej - mocno zarysowany efekt. 
Oczywiście jeśli wolicie delikatniej podkreślać swoje kości policzkowe i skronie: to możecie zrezygnować z tego kroku i zrobić to po swojemu. To tylko moja wizja ;-) 







Z racji tego, że kontur jest dość mocny, to policzki lekko muskam przepięknym różem z Wibo Smooth'n Wear Blusher w numerku 3, który mimo intensywnego koloru jest słabo napigmentowany i raczej niemożliwe jest zrobić sobie nim krzywdę w postaci dwóch różowych placków na policzkach ;-) 

Do aplikacji używam pędzla z SheIn. 





A skoro mamy mocne konturowanie... to dlaczego by nie rozświetlić swojej buzi mocniej niż zwykle? 
Ja stwierdziłam, że na imprezie, w sztucznym świetle rozświetlacz nałożony na kości policzkowe będzie się pięknie mienił i odbijał światło. Dlatego przyznaję się bez bicia - nałożyłam go dość... konkretnie! Oprócz kości policzkowych zaznaczyłam także szczyt nosa i łuk kupidyna. 


Do aplikacji również użyłam pędzla z SheIn (nieco skośnego). 


I tak prezentuje się gotowy makijaż!



Oczywiście można by na tym etapie zakończyć makijaż i pozostawić naturalne usta lub lekko zaznaczone błyszczykiem, jednak ja postanowiłam dodać im nieco koloru.

Wybrałam dość naturalną konturówkę z Catrice Longlasting Lip Pencil o numerze 100 Upper Brown Side, która na ustach wygląda nieco ciemniej niż w opakowaniu. 



Jednak mi bardzo odpowiada właśnie taki efekt.









Aby wzmocnić efekt założyłam spore kolczyki, top, w którym jestem zakochana oraz kimono. 
VOILA!




Koniecznie dajcie znać w komentarzach jak Wam się podoba moja propozycja mocnego makijażu na imprezę. W jakich Wy makijażach czujecie się najlepiej? Chętnie poczytam Wasze wrażenia i opinie!

A jeśli chcecie zobaczyć więcej makijaży w moim wykonaniu to odsyłam Was tutaj:

1. KLIK
5. KLIK 


*


Tymczasem żegnam się z Wami i życzę słodkich snów,
całusy,
xoxo




23 komentarze:

  1. Świetny makijaż, bardzo mi się podoba - lubię tak wyraziste podkreślenie oka :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. nie myślałaś może żeby nagrywać filmiki z makijażami? są super, a znacznie łatwiej byłoby je odwzorować z filmu! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam wielokrotnie, aczkolwiek niestety nie mam do tego sprzętu

      Usuń
  3. gdybyś miała wskazać jeden pędzel, który znacząco poprawił jakość Twojego makijażu, to który by to był? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeden? Nie umiem jednego :(
      Uważam, że w jakości makijażu na pewno pomagają pędzle do oczu i jeśli miałabym polecać osobie zaczynającej przygodę z wizażem jakikolwiek zestaw to poleciłabym wlaśnie zestaw pędzli do oczu. Nic tak nie ułatwia pracy z cieniami jak kilka pędzli, którymi możemy się posłużyć - dobrze zaaplikować cień, następnie go rozetrzeć. Jednym pędzelkiem dość ciężko to zrobić -ale da się! bo zaczynałam z jednym, dlatego powtórzę raz jeszcze - pędzle do oczu to coś, w co warto zainwestować :)

      Usuń
    2. dziękuję za odpowiedź :) a z którym zaczynałaś? ja właśnie zastanawiam się nad zakupem pędzla do blendowania :D

      Usuń
    3. Najpierw miałam tylko ten pędzelek z Essence. Potem dokupiłam zestaw pędzli z Hakuro i w nim miałam do nakładania, do rozcierania i ten do brwi/eyelinera.
      Pędzel do blendowania jest super i bardzo polecam :) szczególnie jeśli już masz jakiś, którym nakładasz :)

      Usuń
  4. podkład jest niesamowity! idealnie kryje :)super makijaż:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Używam go już dłuższy czas i zwracam honor - faktycznie jest całkiem dobry!

      Usuń
  5. mega przydatny wpis! <3


    Zapraszam do siebie :*
    http://a-staszewska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Fantastyczny makijaż :* Zdecydowanie musisz robić więcej postów makijażowych :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny makijaż :) Doskonale pasuje na imprezę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Też mi się podoba. Wyzywający.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie nie jest wyzywający, ale każdy odbiera inaczej :)

      Usuń
  9. Uwielbiam Twoje posty makijażowe, są bardzo pomocne ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Ile czasu poświęcasz na zrobienie takiego makijażu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli robię go jednocześnie robiąc zdjęcia to czas się wydłuża, około 3 godzin, bo latam miedzy łazienką a pokojem. Bez zdjęć - około godziny, w porywach do 1,5h :-)

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze! ;)