11 cze 2017

Haul zakupowy sezon wiosna-lato - sieciówki & SH


Hej kochani,
 witam Was serdecznie :)
 Dziś przygotowałam wpis, w którym pokażę Wam, co ostatnio wpadło mi w ręce i wzbogaciło moją szafę. 
 Dziewczyny, które mnie odwiedzacie - powiedzcie, że też znacie to uczucie: macie wystarczająco dużo ciuchów, a i tak z sezonu na sezon pojawiają się nowe zachcianki, pragniecie kupić kolejną bluzkę/spódnicę/sukienkę, bo macie taki kaprys, bo pasuje Wam do wizji stroju, bo zobaczyłyście u kogoś znanego i bardzo Wam się spodobało? Ja przyznaję bez bicia: kupuję za dużo i zdaję sobie z tego sprawę, ale... lubię mieć z czego wybierać. Lubię wiedzieć, że w mojej szafie znajdę rzeczy na praktycznie każdą okazję, że nie brakuje w niej podstawowych, bazowych elementów. Być może to głupie i płytkie, ale tak już mam. I podejrzewam, że nie tylko ja ;-) 
Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się zaprowadzić w swojej szafie ład i porządek, że mniej będzie znaczyło więcej, że nauczę się bez sentymentu pozbywać rzeczy, w których i tak nie chodzę. Jednak póki co panuje tam nieokiełznany chaos i na ogół mi z tym dobrze. Gorzej, gdy przed jakimś wyjściem okazuje się, że nie mam się w co ubrać... :D 

Jeśli macie ochotę co tym razem wyszperałam zarówno w ciuchlandzie jak i sieciówkach, to zapraszam do dalszej części haulu!


* * *

1. Outlet To Next


Na pierwszy ogień dwie rzeczy, które znalazłam w Outlecie To Next w Galerii Olimp w Lublinie.
Na zakupy wybrałam się akurat w dzień dostawy, więc miałam z czego wybierać!
Przymierzyłam mnóstwo sukienek, ale żadna nie chwyciła mnie za serce, jednak mimo to nie wyszłam z pustymi rękami (bo gdzieżby!)...


Biała koszula z czarną tasiemką przy szyi urzekła mnie od pierwszego wejrzenia, a że już jakiś czas temu marzyła mi się rzecz w takim stylu to niewiele myśląc - zdecydowałam się na zakup. 
Chyba nie muszę nikogo przekonywać, że biała koszula przydaje się zawsze i warto mieć chociaż jeden egzemplarz tego elementu garderoby w swojej szafie. 
Koszula jest wykonana z bardzo delikatnego i prześwitującego materiału, który jest niestety niezwykle podatny na uszkodzenia i już zdążyłam (nie wiem jakim cudem) go przedziurawić... Dlatego jedyny minus, jaki widzę to ten materiał, poza tym koszula jest super, elegancka, ale przy tym nieco inna niż wszystkie. 
 




Spodnie - Stradivarius,
Szpilki - No name


 *



 Druga rzecz, którą kupiłam w Outlecie podbiła moje, ale sądząc po ilości komplementów na Instagramie (za które kolejny raz dziękuję!) - także i Wasze serca. Mowa o przepięknym body z kwiatowymi aplikacjami, rozszerzanymi i przezroczystymi rękawami wykonanymi z delikatnej siateczki. 
Gdy tylko zobaczyłam to cudo, wiedziałam, że będzie moje. Chyba tylko dla zasady rozważałam zakup, bo przecież gdzie ja w tym pójdę, przecież ma całe wycięte plecy, nie założę stanika, blablabla... 
Jednak szybko ukróciłam takie myśli i pobiegłam do kasy. I szczerze? Nie żałuję!
Myślę, że warto mieć w swojej szafie jedną rzecz, która jest totalnie inna niż wszystkie i przez to wyjątkowa. Kolejnym plusem jest to, że prawdopodobnie nie spotkam nikogo, kto także posiadałby takie body, bo w outlecie zwykle sprzedają się pojedyncze egzemplarze. 
Body wykorzystałam już na sesji zdjęciowej, ale i w stroju na imprezę - całe szczęście wycięte plecy całkiem dobrze wyglądają z koronkowym stanikiem, więc bez problemu będę mogła go zakładać nie martwiąc się, że będę już totalnie płaską deską :D






*



2. Sieciówki


Tak naprawdę moje zakupy z sieciówek ograniczają się do typowych zwyklaków, które są podstawą mojej wiosenno-letniej garderoby. 
Mowa o trzech topach na cienkich ramiączkach, z czego jeden jest nieco bardziej wyszukany :) 

Nie wiem jak Wy, ale ja w ciepłe dni uwielbiam zakładać topy na cienkich ramiączkach, które są zresztą fajną bazą dla wszelkiego rodzaju narzutek, które jak wiecie - bardzo sobie upodobałam. Jako iż takich koszulek nigdy dość, postanowiłam zaopatrzyć się w co najmniej dwa kolory. 
 

  Pierwszy z nich jest w odcieniu nude/cielistym, brakowało mi takiego egzemplarza, bo zwykle stawiałam na czerń lub biel. Ten będzie miłą odmianą :) 
Top jest wykonany z grubszego materiału, bardzo dobrze układa się na ciele, przylega, podkreśla biust. Kupiłam go w Mohito i zapłaciłam 19,99.


*


 Kolejny basic, tym razem dorwany w Cubusie, w kolorze czarnym.
Co tu się więcej rozwodzić, po prostu - zwyklak. 



*




I ostatni top, nieco bardziej wyszukany jak wspominałam wyżej. Znalazłam go w sklepie Tally Weijl i totalnie mnie zauroczył. Po pierwsze: kolorem (chyba na starość tracę rozum, bo zakochuję się w różu coraz mocniej!). Po drugie: krojem, a szczególnie tym koronkowym wykończeniem na dekolcie. Uwielbiam tę bluzkę, jest urocza, będzie dobrze wyglądać zarówno ze spódnicami, jak i spodniami z wyższym stanem. 

Zresztą zobaczacie sami z czym go zestawiłam:


Kimono: SH,
Jeansy: Stradivarius,
Okulary: Biedronka


*

3. Ciuchlandy 

Czas na łowy z ciuchlandów, które z pewnością będą się cieszyły największym zainteresowaniem z Waszej strony - zresztą, jak zwykle! 
Tym razem mam łupy z trzech miejsc: SH nad Lewiatanem w Janowie Lubelskim (niezmiennie moim ulubionym), w Orfeuszu i w Taniej Odzieży na ulicy Choiny 1.

Zaczniemy od zakupów poczynionych w Janowie... 




 Na wstępie warto zaznaczyć, że w ciuchlandzie nad Lewiatanem, szczególnie w okresie wiosna-lato, jest tak ogromny wybór sukienek, że ciężko zdecydować się na zakup jednej! 
 Ja za każdym razem jestem pod wrażeniem tego, jak wiele pięknych rzeczy udaje mi się znaleźć i gdybym rozbiła bank to z pewnością wychodziłabym z całymi worami ciuchów (dobra, dobra, przecież żartuję! #mniejznaczywięcej). 

W każdym razie sukienka, którą udało mi się znaleźć przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Serio, nie sądziłam, że znajdę taką perełkę w SH! Na początku nieśmiało włożyłam ją do koszyka, przypuszczając, że pewnie i tak okaże się być na mnie za duża. Jednak podczas przymierzania okazało się, że pasuje jak ulał!
Nie trzeba było mnie długo namawiać :) 



*



Kolejna sukienka jest już typowo letnia - zarówno ze względu na wzór (takie egzotyczne, hawajskie motywy są obecnie bardzo modne!) jak i materiał, bardzo przyjemny, przepuszczający powietrze. 
Myślę, że taka sukienka sprawdzi się zarówno na plaży, jak i w codziennych stylizacjach, szczególnie w dni, kiedy jest tak duszno, że nie da się wytrzymać w niczym innym.

 Natomiast beżowe espadryle, które widzicie na zdjęciu pochodzą ze strony Born2beshoes i byłabym z nich bardzo zadowolona, gdyby nie to, że po tygodniu noszenia zaczęła się odklejać podeszwa...





*




Ostatnia rzecz dorwana w Janowie to spódniczka w kolorze ecru/złamanej bieli, którą kupiłam głównie z myślą o sesjach zdjęciowych. Spódnica ma podszewkę i kilka warstw materiału, jest długości midi. Mam nadzieję, że kiedyś mi się przyda ;)




*



Następne dwie rzeczy to kolejne bardzo proste topy, w kolorze czarnym, wykończone koronką. Stwierdziłam, że takich rzeczy nigdy dość, dlatego zakupiłam dwa egzemplarze.
Myślę, że będą mi się świetnie nosić, zarówno latem, jak i jesienią, pod swetrem. 




*



Ten przeuroczy top z koronkowym wykończeniem znalazłam w ostatniej chwili na dziale z piżamami (:D) i totalnie przepadłam, początkowo myślałam, że będzie na mnie za duży (to rozmiar 10), ale ku mojemu zdziwieniu: pasuje idealnie!
Jak pewnie zdążyliście zauważyć - mam małą fazę na punkcie topów z koronkowym wykończeniem, jednak ten konkretny jest dokładnie taki, jaki od dawna chciałam mieć!


*




W dodatku ten top pasuje wręcz perfekcyjnie do kimona, które znalazłam - razem tworzą bardzo przyjemną dla oka całość, przynajmniej w moim odczuciu.
Kolejne kimono w mojej kolekcji - tak, to już zdecydowanie obsesja. Jednak nie mogłam mu się oprzeć! Ma tak przepiękne kolory i wzory, że totalnie przepadłam.
Tu uwaga dla tych z Was, którzy będąc w ciuchlandzie szukają ciuchów tylko w swoim standardowym rozmiarze: to kimono mam w rozmiarze 40, a jak widać leży na mnie całkiem nieźle! Dlatego nie ma sensu ograniczać swoich poszukiwań tylko do faktycznych rozmiarów, bo możemy ominąć prawdziwą perłę!




*




Kolejna rzecz to bardzo prosta sukienka z H&M, w odcieniu zgniłej zieleni. Jest dość krótka, ale stwierdziłam, że latem wszystkie chwyty dozwolone ;-) 
Widzę ją w połączeniu z białymi trampkami i opaloną skórą - cudo!


*

Trzy kolejne rzeczy to koszule, które uwielbiam nosić o każdej porze roku.



Pierwsza z nich to mój najnowszy nabytek, urzekła mnie swoim wzorem, a w szczególności przepięknie wykończonymi rękawami. Myślę, że będzie wyglądała cudnie w połączeniu z pudrową spódniczką, ale także w bardziej codziennych stylizacjach. Dobry zakup :)
Koszula jest z H&M. 


*




Kolejna koszula to zwyklak w bardzo cienkie i gęsto rozmieszczone paski. Nie miałam takiej koszuli w szafie, a że bardzo spodobało mi się jak leży (szczególnie w okolicy dekoltu;-)) to stwierdziłam, że biorę! Muszę przyznać, że była to dobra decyzja, bo koszula jest niezwykle przewiewna, sprawdzi się nawet w ciepłe dni.


Spodnie - Stradivarius,
Pasek - Zaful,
Mokasyny - Renee 

*



Kolejna koszula ma wzory, które niesamowicie skojarzyły mi się z latem: są takie świeże i dziewczęce. I tak właśnie się w niej czułam! Tu także urzeka mnie dekolt i cienki materiał, który całe szczęście nie jest prześwitujący.
Ostatnio zestawiłam tę koszulę ze spódniczką, którą notabene również kupiłam w SH i dostałam sporo miłych słów, więc chyba faktycznie coś w niej jest ;-) 



Spódnica - SH,
Baleriny - New Yorker


*




I ostatnia rzecz dorwana w ciuchlandzie to luźne spodnie, których u mnie nigdy dość, szczególnie latem!
Zresztą wspominałam Wam o moim umiłowaniu do tego typu spodni we wpisie outfits of the week, więc pewnie nie dziwi Was, że skusiłam się na kolejne. 
Te mają dość szerokie nogawki i niski stan, ale kompletnie mi to nie przeszkadza. Jedyny minus to brak kieszeni, jednak to szczegół. 

W takich spodniach czuję się niesamowicie luźno i swobodnie, a to chyba najważniejsze :)
Zobaczcie z czym je zestawiłam:


Czarna bluzka - New Yorker,
Torebka - Rosewholesale,
Espadryle - Born2beshoes


*


4. Buty

Na koniec przyszedł czas na buty!
Przyznam się bez bicia - w ostatnim czasie zrobiła się ze mnie niezła butomaniaczka. 
Świadczy o tym chociażby ilość nowych par, które ostatnio przygarnęłam. 
Jako iż nie przepadam za noszeniem wysokich butów na co dzień, wszystkie pary są na płaskiej podeszwie. Jedynie beżowe espadryle, o których wspominałam Wam wyżej, mają podeszwę nieco wyższą i są przez to o wiele bardziej wygodne.




Kolejna para espadryli jest nieco bardziej szalona i inna niż wszystkie. 
Pudrowy kolor i brokatowe koraliki dodają tym butom niesamowicie dużo uroku, będą pasowały jak ulał do wszystkich dziewczęcych stylizacji. Niestety - nie są to najwygodniejsze buty jakie mam, głównie ze względu na ciągłe zsuwanie się z pięty - to strasznie irytujące i utrudniające chodzenie. 


Jednak oprócz tego buty są naprawdę śliczne i myślę, że przydadzą mi się w sezonie wiosenno-letnim.




Pudrowe espadryle - Born2beshoes


*


Kolejne dwie pary pochodzą ze sklepu Renee i muszę przyznać, że już same pudełka, w których przychodzą do nas buty, chwytają za serce!



Zobaczcie sami, czyż nie są urocze?!



Na mokasyny z frędzelkami czaiłam się już dobre dwa miesiące, jednak ciągle coś stawało mi na przeszkodzie: a to brak kasy, a to brak odpowiedniego rozmiaru na stronie. 
Cierpliwie czekałam, aż rozmiar 36 znów się pojawi, jednak w końcu nie wytrzymałam i postanowiłam zamówić rozmiar, który był dostępny, czyli 37. 
Stwierdziłam, że zaryzykuję, jeśli okażą się za duże to najwyżej je sprzedam.
Całe szczęście buty okazały się być dobre na moją stopę, co niesamowicie mnie cieszy, bo wyglądają po prostu pięknie!



Buty już nosiłam i na ogół są wygodne, chociaż mnie jak zwykle obtarły. Jednak to dzieje się za każdym razem, gdy kupuję nowe buty: przy pierwszym noszeniu zawsze obcierają mnie do żywej skóry... 
Mam nadzieję, że następnym razem chodzenie w nich będzie już bezbolesne :D





*




W kolejnej parze zakochałam się od pierwszego wejrzenia, gdy tylko zobaczyłam je na stronie.
Stwierdziłam, że bardzo chcę je mieć, chociaż na ogół nie przepadam za noszeniem sandałów.
Jednak te mają w sobie tyle uroku, kojarzą mi się z morzem, piaskiem, upalnymi wieczorami i zachodami słońca... że zamówiłam, a co. 
Niestety tak jak poprzednia para: te także obtarły mnie do żywego. 
Jednak mam nadzieję, że następnym razem wszystko będzie ok i będę mogła je zakładać, w szczególności na plażę. 
Sami przyznajcie, że wyglądają uroczo i bardzo wakacyjnie :) 







* * * 

To już wszystkie rzeczy, które ostatnio przygarnęłam.
Jestem ciekawa, które z nich przypadły także i Wam do gustu?
 Dajcie znać!

Całusy,
xoxo





6 komentarzy:

  1. W jakiej cenie te espadryle z born?:)

    OdpowiedzUsuń
  2. No sukienka maxi, to prawdziwa perełka :) i ta niebieska koszula z SH jest śliczna :) właśnie się zastanawiałam skąd jest po zobaczeniu zdj na insta :)

    pozdrawiam !
    ~ mój blog ~

    OdpowiedzUsuń
  3. Body czarne z kwiatowymi aplikacjami wygrało ten post!
    Owszem, mam podobnie. I właśnie staram się nad tym zapanować. Szczerze mówiąc połowa moich ciuchów to 'ubrania do zdjęć'. Myślę, że niedługo czas będzie znaleźć im nowe domy, bo nie radze sobie z kartonami na szafie! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak czułam, że body wygryzie konkurencję, haha!
      Dokładnie, mam tak samo!!! piona!

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze! ;)