16 lip 2015

Tydzień z Pomarańczką - dzień 4 "Mini recenzje książek"


Hej wszystkim! 
Witam w czwarty dzień tygodnia ze mną - mam nadzieję, że nie macie jeszcze dość?! 

Dziś coś, czego już bardzo dawno tutaj nie było. Nie wiem dlaczego to zawsze w okresie wakacyjnym mam ochotę umieszczać recenzje książek na blogu, ale patrząc na poprzednie lato i częstotliwość takich wpisów, faktycznie można dojść do takich wniosków. Jeśli chcecie sprawdzić to zapraszam -> (KLIK. KLIK. KLIK). 

Jako iż w ostatnim czasie staram się więcej czytać, aby nadrobić ten czas, kiedy książki leżały bezczynnie na półkach, to postanowiłam podzielić się z Wami swoimi opiniami na temat dwóch, które zrobiły na mnie wrażenie. 

  
 


O tym, że kocham książki wiecie nie od dziś, moja miłość nie słabnie, może tylko robi się trochę bardziej platoniczna, bo często brak mi czasu aby usiąść i pochłonąć książkę w całości - tak jak zdarzało się kilka lat temu. Być może dużą rolę odgrywa tu pogoda - gdy za oknem jest upalnie to dużo chętniej spędzam czas na świeżym powietrzu. Za to kiedy pada deszcz, uwielbiam zaszyć się w łóżku pod kocem i zanurzyć się w lekturze!


 


Na początek coś lekkiego, pewnie niektórzy stwierdziliby nawet, że banalnego. 
Przyznam szczerze, że sama jestem zdziwiona, że po pierwsze sięgnęłam po taką książkę, a po drugie, że mi się ona spodobała! 

Książką Nicholasa Sparksa "Najdłuższa podróż" to opowieść o... miłości! Jednak nie jest to taki typowy, łzawy romans, przynajmniej nie w moim odczuciu. 
Akcja toczy się dwupoziomowo. Na początku miałam problem z połapaniem się, o co w tym wszystkim chodzi?! Ale po jakimś czasie zrozumiałam i czytało się bardzo przyjemnie, choć trzeba było być skoncentrowanym, aby nie stracić wątku. 


 

Pozwólcie, że przytoczę fragment, który być może przybliży Wam całą akcję:

 "W obliczu śmierci Ira wspomina swoje przeżycia z czasów II wojny światowej: radości i smutki dnia codziennego oraz wielką miłość – żonę, Ruth. Równocześnie z historią Iry poznajemy Sophię, studentkę próbującą pozbierać się po burzliwym związku, oraz Luke’a, ujeżdżacza byków, który po ciężkim wypadku zamierza wrócić na rodeo. Historie obu par zbiegną się w najmniej oczekiwanym momencie, przypominając, że ludzkim życiem rządzi przypadek oraz że miłość ma wymiar uniwersalny." 

 Bez bicia przyznaję, że było kilka momentów, które wzruszyły mnie na tyle mocno, że uroniłam łezkę, a nawet dwie. To kwestia tego, że straszny ze mnie wrażliwiec i nie jest ciężko mnie poruszyć. 

Miłość w tej książce nie jest wykreowana jako coś idealnego. Autor pokazuje zarówno jej zalety, ale i wady. Bohaterowie nie raz zderzali się z trudną rzeczywistością, która mogła ich poróżnić - a jednak miłość przetrwała nawet te najcięższe momenty. Może to banalne, ale czytając tę książkę uświadamiałam sobie, jak cennym uczuciem jest miłość. Jak wiele może znieść, przezwyciężyć, wytrzymać.

Przepraszam, jeśli moja mini recenzja jest chaotyczna i nie mówi Wam zbyt wiele. Jest to celowy zabieg, aby tylko rozbudzić w Was ciekawość i sprawić, żebyście chętniej sięgnęli po tę książkę, aby samemu sprawdzić, cóż w niej takiego wyjątkowego. 
Jeśli lubicie historie o miłości, pisane lekkim piórem - to powinna się Wam spodobać.

 

*

A teraz coś bardziej typowego dla mnie, czyli kryminał!
Choć to także nie jest tak typowe, jak mogłoby się wydawać. 

 "Obrońca potępionych" Mickey Haller, z biurem mieszczącym się na tylnym siedzeniu lincolna, z pewnością nie należy do prawniczej elity Los Angeles. Tym bardziej zaskakuje go propozycja, jaką przedstawia mu prokurator okręgowy: ma wystąpić w roli oskarżyciela specjalnego w ponownym procesie sprawcy brutalnego zabójstwa dwunastoletniej dziewczynki. Jason Jessup spędził w celi 24 lata. Nowe dowody wynikające z badań próbek DNA mogą ostatecznie oczyścić go z zarzutu morderstwa. Decyzją Sądu Najwyższego Kalifornii pierwotny wyrok został uchylony; Jessupa czeka ponowny proces. W grę wchodzi autorytet prokuratury oraz - w przypadku wyroku uniewinniającego - wielomilionowe odszkodowanie za niesłuszne uwięzienie. Mickey przyjmuje ofertę. Na śledczego wybiera detektywa Harry'ego Bosha z wydziału zabójstw. Obu czeka wyjątkowo trudne zadnie: nie dość, że kluczowy świadek oskarżenia przepadł bez śladu przed kilkunastu laty, to na dodatek obrońca oskarżonego w mistrzowski sposób manipuluje mediami. Zwolniony za kaucją i opowiadający z wolnej stopy Jessup zachowuje się co najmniej dziwnie. Przekonani o jego winie, o tym, że planuje kolejną zbrodnię, Bosh i Haller zrobią wszystko, by zatrzymać go za kratkami..."


Książka Michaela Connelly'ego pt. "Oskarżyciel" z pewnością nie jest takim kryminałem, które do tej pory czytywałam. Motyw, jaki się tu pojawia jest ściśle powiązany z prawniczym światem, za którym średnio przepadam i którego prawidłowości znam jeszcze mniej. Spodziewałam się sterty nudnych rozpraw, posiedzeń, zarzutów. I z początku faktycznie - ciężko mi było przez to przebrnąć. Całe szczęście im dalej, tym akcja bardziej się rozkręca i wciąga. Do tej pory jestem w szoku, takie wrażenie zrobiła na mnie ta historia, owiana tajemnicą sprzed 24 lat. Czułam niepewność, która nie minęła po zakończeniu lektury - wręcz przeciwnie, stała się jeszcze bardziej namacalna.
 

Co prawda nie przepadam za otwartymi zakończeniami, a tu ewidentnie takie mamy. Czuję wtedy niedosyt, moja ciekawość nie jest zaspokojona. Ponadto sama muszę zdecydować - czy był winny, a może jednak nie? Do tej pory nie do końca wiem, która odpowiedź jest prawidłowa...

Jeśli lubicie książki z dreszczykiem niepewności, albo jesteście fanami prawa - to gorąco polecam sięgnąć po tę pozycję! Nie będziecie zawiedzeni!
 Ja z pewnością pokuszę się o przeczytanie innych książek tego autora, bo bardzo pozytywnie mnie zaskoczył.

 

 * 

Mam nadzieję, że zaciekawiłam Was na tyle, że postanowicie przeczytać którąś z tych dwóch zupełnie różnych pozycji - a może pokusicie się nawet o dwie? 
Dajcie znać jeśli którąś z nich już czytaliście - chętnie poznam Wasze spostrzeżenia i opinie!


Całuję i do zobaczenia już jutro!!!

xoxo


4 komentarze:

  1. Przeczytałam kilka książek Sparks'a i każda ma w sobie to coś. Tak jak mówisz, napisane są lekkim piórem, ale u niego to całkowicie normalne. Uwielbiam jego książki, choć może tematy o miłości kojarzone są jako oklepane, to w jego utworach tego w ogóle nie da się odczuć. Kilka razy mijałam tę książkę w księgarni, następnym razem myślę, że zabiorę ją ze sobą :)

    http://onceethought.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo przypadła mi do gustu 'Najdłuższa podróż' i również tak jak Ty, wzruszyłam się w pewnych momentach. Piękna, ale niestety przewidywalna, jak zresztą większość książek Sparksa, z którymi miałam do czynienia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Polecam książki Harlana Coben'a ;) wciągają! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Harlana znam i bardzo lubię, przeczytałam już kilka jego ksiażek ;)

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze! ;)