11 gru 2017

Sielanka


Witam się z Wami w ten poniedziałkowy, dość zimny wieczór i w zasadzie czuję się nieco zagubiona.
Czy to możliwe, żebym wyszła z wprawy? Wszak nie było mnie tu jakiś czas, może się odzwyczaiłam i zapomniałam, jak to jest ubierać swoje myśli w słowa? 
A może z pisaniem jest jak z jazdą na rowerze - nigdy się tego nie zapomina...? 
Doskonale pamiętam moment, w którym po wielu latach przerwy postanowiłam znów wsiąść na rower - przyznaję, że miałam pewne obawy: czy aby na pewno nie zapomniałam jak to się robi, czy nie wywalę się na pierwszym lepszym zakręcie, nie powybijam sobie zębów i nie pozdzieram kolan? Jednak po tej chwilowej niepewności okazało się, że wcale nie zapomniałam, że moje nogi doskonale pamiętają, jakie ruchy należy wykonać, żeby wprawić pedały w ruch, moje ciało doskonale pamiętało jak balansować, żeby uzyskać odpowiednią prędkość. Dałam radę i po chwili mknęłam jak szalona, ciesząc się z tej jazdy jak małe dziecko. Liczę więc, że z powrotem na bloga będzie podobnie. Początkowo będę czuła się nieswojo, niepewnie, ale po chwili rozpędzę się i nikt nie będzie w stanie mnie zatrzymać (no chyba, że ja sama ;-)). 
Bądźcie więc wyrozumiali dla mojej chwilowej nieporadności - jestem pewna, że lada moment się rozkręcę! 
Przy okazji - kolejny raz dziękuję wszystkim, którzy tak miło i serdecznie powitali mnie tutaj z powrotem, naprawdę bardzo to doceniam! Chyba nie zdawałam sobie sprawy, że ktoś faktycznie może na mnie czekać, może za mną tęsknić. Uwierzyłam, że to miejsce nie ma znaczenia - jak widać, myliłam się. Całe szczęście, że mam tak wyrozumiałe duszyczki wokół, tak wspierające, motywujące i dodające sił. Dziękuję Wam za to z całego serca <3




Dziś, na przekór pogodzie za oknem - przychodzę do Was ze zdjęciami przepełnionymi ciepłem i zapachem sierpniowych wieczorów, niesamowicie błogich i spokojnych. Patrząc na te ujęcia mam w głowie tylko jedno słowo: sielanka. 

Co prawda bliższa i bardziej adekwatna w grudniu wydaje się być świąteczna aura, która w zasadzie zawładnęła już światem (mną też, przyznaję bez bicia!), ale mam nadzieję, że wybaczycie mi takie małe odstępstwo od normy ;-)
Musicie wiedzieć, że kiedy tak sobie leżę w łóżku pod ciepłą kołdrą, kiedy popijam w swoim świątecznym kubku z reniferem Teraflu (licząc, że szybko postawi mnie na nogi!), wspomnienie tamtych letnich dni działa na mnie kojąco. Spoglądam na te kadry i uśmiech mimowolnie pojawia się na twarzy, leniwie rozciągając moje kąciki ust. 
Doskonale pamiętam tamte upalne dni i wieczory, które przynosiły ukojenie. Wieczory przy winie, przy cykaniu świerszczy, gwieździstym niebie, niekończących się szczerych rozmowach... Pamiętam nawet uczucie szczęścia i błogości, które zalewały moje serce! 
Kiedy tak uświadomię sobie, jak wiele pięknych chwil było mi dane przeżyć, jak wiele momentów jest wartych wspominania i rozkoszowania się - to czuję się naprawdę i szczerze spełniona. Tak po prostu. Bez zbędnej otoczki. Bez zbędnych słów. Po prostu spełnienie. 

Z pewnością nie bez powodu wybrałam akurat te zdjęcia do dzisiejszego wpisu. Ta decyzja była podyktowana nie tylko sentymentem do tamtych chwil, ale i ogromną tęsknotą, którą noszę  w sercu. 
Tęsknię za tą moją osobistą sielanką i odliczam dni do momentu, kiedy znów tam wrócę, kiedy wtulę się w sierść swoich czworonożnych przyjaciółek, które tamtego dnia tak dzielnie towarzyszyły nam podczas sesji (a jedna z nich nawet załapała się na kilka ujęć!). 
Umilam sobie więc to oczekiwanie i spoglądam raz jeszcze na te ciepłe kadry... dziś będę zasypiać uśmiechnięta :) 

* * * 











Fociła Ula Nosek <3




Dobranoc, śpijcie dobrze i uśmiechajcie się,
xoxo




4 komentarze:

  1. Lubię te zdjęcia za naturalność, szczerość i te piękne, zaraźliwe uśmiechy.
    Dobranoc!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale klimat :) aż tęskni mi sie za takimi ciepłymi letnimi wieczorami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedługo wrócą i one! Jeszcze tylko kilka miesięcy i znów będzie ciepełko... :) tak się pocieszam!

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze! ;)