23 paź 2016

Autumn make up - step by step


Witam moi drodzy w niedzielny wieczór!
Jak spędziliście weekend? Mam nadzieję, że naładowaliście akumulatory na nadchodzący tydzień. 
Mi dobrze zrobił dzisiejszy spacer i chociaż zmarzłam to po powrocie poczułam się naprawdę wypoczęta, dotleniona i przede wszystkim szczęśliwa. 
I choć nie znoszę poniedziałków, bo to najgorszy dzień w całym moim tygodniu, to jestem gotowa na podjęcie tego wyzwania i na pewno nie zabraknie uśmiechu na mojej twarzy ;-) Mam nadzieję, że Wy też będziecie się uśmiechać - mimo wszystko. 

Dziś mam dla Was post ze zdjęciami jesiennego makijażu, które swoje przeleżały w folderze. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale mimo masy materiału, który mam na dysku, ja zaniedbuję bloga i nic tu nie dodaję. Może to taki czas, kiedy zamiast przesiadywania w internecie, pisania postów i sprawdzania facebooka, woli się zrobić gorącą herbatę i obejrzeć z ukochaną osobą serial pod kocem. 
W każdym razie dziś postanowiłam dodać post, bo aż mi wstyd za te pustki tutaj!




Tak jak wspomniałam będzie to jesienny makijaż krok po kroku - jak zwykle u mnie ;-)
Mam nadzieję, że Wam się spodoba i postaracie się go odwzorować, bo jest naprawdę łatwy w wykonaniu.
To co, gotowi? 

Jeśli tak to zapraszam do dalszej części!

* * * 




Oczywiście makijaż rozpoczynam od pielęgnacji swojej skóry. 
Warto o tym pamiętać, bo to właśnie ten etap ma największy wpływ na późniejszy wygląd i trwałość wykonanego makijażu. 



Ja najbardziej lubię nakładać ten lekki aloesowy krem z Oriflame, bo sprawdza się idealnie pod makijaż!
Szybko się wchłania i nawilża skórę. 





Kolejny krok to oczywiście nałożenie podkładu. Używam w tym celu już nieco wysłużonej gąbeczki z Real Techniques, za pomocą której wklepuję podkład w skórę tak, aby uzyskać naturalny efekt. 




Podkład, jakiego użyłam tym razem to Loreal Infallible 24-Matte w odcieniu nr 11 Vanilla.
Lubię jego dość suchą konsystencję oraz faktycznie matowe wykończenie. 

Następnie zakrywam cienie pod oczami swoim zdecydowanym ulubieńcem, czyli korektorem Maybelline Affinitone w numerze 01 Nude Beige. 



Natomiast większe zaczerwienienia czy zmiany na skórze traktuję absolutnie najlepszym kamuflażem z Catrice w numerze 010 Ivory.






Tak przygotowaną twarz należy oczywiście odpowiednio "zagruntować" i ja używam w tym celu pudru z Ecocery. 

Z góry uprzedzam wszystkich uprzejmych, którzy powiedzą, że nie powinnam nakładać podkładu na usta: tym razem był to zabieg zamierzony, a podkład stanowił bazę, która miała dodatkowo zmatowić usta po nałożeniu na nie pomadki. 




W przypadku takiego typu skóry jak moja, czyli tłustej ważna jest odpowiednia aplikacja pudru: chcąc mocniej zmatowić skórę, aplikuję go poprzez dociskanie pędzla do twarzy, zamiast omiatanie.






Jak się zapewne domyślacie, kolejnym krokiem będzie zaznaczenie kości policzkowych bronzerem. 
Bardzo lubię w tym celu używać produktu z Kobo, czyli matowego brązującego pudru w kamieniu w odcieniu 311 Nubian Desert, który jak widać powoli dobija dna. 

Zastanawiam się nad jakimś zamiennikiem, jeśli możecie polecić coś godnego uwagi to będę wdzięczna ;-)




Efekt jest bardzo subtelny, ale mimo to widoczny - bardzo go lubię!






Następny krok to zaznaczenie brwi. 
W tym celu używam duetu, o którym już Wam wspominałam i który do tej pory sprawdza się u mnie świetnie.
Mowa o produktach z Catrice: najpierw nadaję brwiom zamierzony kształt kredką o numerze 040 Don't let me brow'n, a następnie wypełniam je i utrwalam efekt żelem, który polecałam Wam już niejednokrotnie - i wciąż gorąco polecam! Sama muszę zakupić kolejne opakowanie, bo to, które mam już powoli dobija dna... ;-) 





Często na koniec wyczesuję nadmiar produktów z brwi i tak prezentuje się efekt, na którym mi zależało!




Skoro mamy już brwi, najwyższy czas na wykonanie makijażu oka... 
W tym celu będę używać palety Zoeva Smoky. 





Do wykonania makijażu oka zwykle używam tych pędzli, które widzicie na zdjęciu, czyli od lewej:
skośnego pędzelka do brwi lub do namalowania kreski Hakuro H85,
Hakuro H80 do nakładania cienia w zewnętrznym kąciku, 
Hakuro H70 do nakładania cienia na centralną część powieki, 
niezniszczalnego pędzelka z Essence, którego używam do podkreślenia załamania i zewnętrznego kącika oka,
Hakuro H79, którego używam do zaznaczenia załamania powieki jaśniejszym cieniem, 
oraz pędzla Hakuro H77, który zawsze służy mi do nakładania beżowego/jasnego cienia na całą powiekę i późniejszego blendowania/rozcierania granic.





Oczywiście makijaż oka rozpoczynam od nałożenia beżowego cienia na całą powiekę i tym razem jest to cień z palety Zoevy Smoky o nazwie Relieve the Moon.

Następnie sięgam po brązowy cień o nazwie Sweet Smell i pędzlem H79 nakładam go na załamanie powieki oraz zewnętrzny kącik. 



Aby pogłębić efekt sięgam po pędzelek z Essence i ciemnym, czekoladowym cieniem Ashes Awake również zaznaczam zewnętrzny kącik i załamanie, tak, aby uzyskać taki efekt:




Teraz czas na zaznaczenie dolnej powieki, w tym celu używam skośnego pędzelka H85 i ponownie używając ciemnego czekoladowego cienia Ashes Awake zaznaczam całą dolną powiekę i rysuję także kreskę na górnej powiece. Zależy mi aby efekt był dość rozmyty, więc potem dodatkowo rozcieram granice cieni wspomnianym wcześniej, beżowym cieniem i pędzlem H77. 




Jako iż zależało mi na dodaniu na centralną część powieki i wewnętrzny kącik nieco błysku, to sięgnęłam po przepiękny złoty cień z palety Make Up Revolution Death By Chocolate i nałożyłam go we wspomniane wcześniej miejsca, używając do tego... swojego palca ;-) 





Po uzyskaniu takiego efektu jestem na tyle usatysfakcjonowana, że postanawiam zakończyć makijaż oka. 




ALE ALE!

Jak mogłabym zapomnieć o wytuszowaniu rzęs?!



Tym razem użyłam dwóch produktów, które uwielbiam!
Po pierwsze mój ukochany tusz Loreal Volume Million Lashes So Couture, który przepięknie rozdziela rzęsy. Dla wzmocnienia efektu używam także swojego nowego odkrycia, który według mnie jest równie dobry co wspomniany wcześniej tusz z Loreal - a w dodatku o wiele tańszy. Mowa o tuszu z Lovely Pump Up Mascara, który naprawdę wydłuższa i optycznie "podnosi" rzęsy, jestem zakochana w tym efekcie! 





I tak prezentuje się skończony makijaż oczu... 




Czas przejść do wykończenia twarzy!



Na policzki ląduje róż z mojego ulubionego serduszka z Make Up Revolution Blushing Hearts, które idealnie rozświetla i nadaje zdrowego wyglądu. 




Natomiast szczyty kości policzkowych, nos i łuk kupidyna zaznaczam GENIALNYM rozświetlaczem z My Secret Face Illuminator Powder - do tej pory nie wiem, jak mogłam bez niego żyć!!!




Na zakończenie czas na usta, które tego dnia nie były w najlepszej formie... 
Jednak mimo wszystko postawiłam na bardzo jesienny kolor jakim w moim odczuciu jest matowa pomadka z Golden Rose Matte Lipstick Crayon w odcieniu numer 05. Wcześniej obrysowałam kontur ust konturówką z Essence o numerze 15 Honey Berry. 


I tak prezentuje się skończony makijaż!







Koniecznie dajcie znać, jak Wam się podoba!

Tymczasem żegnam się z Wami, 
całusy, 
xoxo

9 komentarzy:

  1. ja wiem, że teraz jest moda na malowanie brwi, ale czy tylko mi podobają się bardziej naturalne? według mnie naturalne masz ładniejsze, pomalowane są mega nienaturalne! okej, jeśli ktoś nie ma brwi, to lekkie ich podmalowanie jak najbardziej, ale tak jak u Ciebie i u większości dziewczyn na ulicach - jestem na nie ;) ale wiem, że jestem w mniejszości :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękny makijaż , na prawdę
    Najbardziej mi się podoba z tych wszystkich które wcześniej dodawałaś <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie maluje sie , ale kto wie może sie odważe na ten makijaż bo jest śliczny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam ten korektor z Maybelline i go uwielbiam! Nie wiem czemu go wcześniej nie miałam...
    opuncjafigowa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Oko wyszło super :)

    pozdrawiam
    katarzynakoziej.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Zrobiłaś ogromny progres w makijażu :) oczy cudne <3

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze! ;)