20 lut 2016

All of Me - autoportrety #5




Hej wszystkim. 
Nie planowałam dziś publikowania wpisu, jednak myśli pojawiające się w mojej głowie od kilku dni skłoniły mnie do podzielenia się z Wami. 
 Może akurat moje słowa skłonią kogoś z Was do refleksji, do zastanowienia nad pewnymi kwestiami. 
Z góry przepraszam, jeśli ten wpis będzie chaotyczny - jednak mam w głowie tyle myśli na raz, że sama za nimi nie nadążam!


Odkąd wróciłam do domu częściej myślę nad wieloma aspektami życia. 
Pobyt w swoim ukochanym miejscu na ziemi pozwolił mi się zdystansować i spojrzeć na pewne sprawy z boku, bardziej trzeźwym okiem. W ostatnim czasie moje myśli najczęściej krążą wokół działalności w internecie i szczerości. Czy te dwa pojęcia mogą występować w parze?

Wciąż nie znam jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Wszakże każda osoba, która w jakikolwiek sposób pojawia się w światku internetowym - ma możliwość wykreowania siebie w taki sposób aby pokazać się w jak najlepszym świetle. Może ukryć wszystkie wady, defekty i skupiać się tylko na plusach. Kreować się na kogoś wręcz idealnego, perfekcyjnego. Sama wiele razy się na tym łapię... że chciałabym, aby wszystko to co pokazuję - wyglądało lepiej, korzystniej. Chyba każdy z nas ma tendencję do pokazywania siebie tak aby zostać jak najlepiej odebranym. I jest to dobre - do momentu, w którym nie zaczniemy zatracać swojego prawdziwego Ja. Tego z zaletami, ale także z wadami, cechami, których w sobie nie lubimy, których się wstydzimy. Każdy z nas je ma, zarówno w świecie realnym jak i wirtualnym - ideały nie istnieją. Warto to sobie uświadomić i zapamiętać, zamiast wpadać w kompleksy podczas przeglądania kolejnego na pozór idealnego życia pokazywanego na zdjęciach na instagramie. Bo tak naprawdę - te zdjęcia nigdy nie będą odzwierciedlały pełni życia, wzlotów, upadków, porażek, sukcesów, chorób, śmierci. I piszę to wszystko z pełną świadomością faktu, że sama także często przyłapuję się na tym, że zazdroszczę komuś wspaniałego życia, podróży, ubrań, wnętrz. Nie jestem idealna i nie mam zamiaru pouczać Was - sama robiąc tak samo. Piszę te słowa i kieruję je zarówno do Was - jak i do samej siebie. Chciałabym abyśmy wszyscy uświadomili sobie, że internet to miejsce, w którym każdy może być kimś chce. I jest to naprawdę wyzwalające, pozwala wielu osobom wyrazić siebie w sposób, na który nie zdecydowaliby się w życiu realnym - bo zawsze stali w cieni, bo się boją, nie wiedzą jak zareagują bliscy, znajomi. W internecie każdy może być kim chce. Jednak trzeba pamiętać, kim się tak naprawdę jest także w rzeczywistości. Cytat z książki Jacka Walkiewicza pt. "Pełna moc możliwości" idealnie podsumowuje to, co chciałabym przekazać:


"Aby człowiek mógł doświadczyć życia w pełni i poradzić sobie z pojawiającymi się na jego drodze wyzwaniami, musi wiedzieć, gdzie jest i gdzie krąży prawdziwa jego krew i bije jego serce. Zawsze w realu - tu jest działanie, tu zapadają decyzje, tu są emocje, z którymi trzeba sobie poradzić (...)".




Dlatego kiedy czujemy, że powoli zatracamy się w świecie pozornej idealności, kiedy czujemy, że tracimy grunt pod nogami i sami już nie wiemy, co jest prawdą, a co fikcją - należy się odciąć. 
Wyłączyć komputer, wyjść na spacer, pooddychać świeżym powietrzem. Porozmawiać z kimś patrząc mu w oczy, uścisnąć dłoń, posłać uśmiech. To jest tak naprawdę w życiu ważne... a nie powiększająca się liczba followersów na instagramie, nie liczba lajków pod wpisem na facebooku. 
Czasami samej sobie muszę o tym przypominać, bo wiele razy zdarzyło mi się zabłądzić w internetowym gąszczu. Jednak za każdym razem patrzę sobie w oczy i pytam: "Czy to jest Ci tak naprawdę potrzebne do szczęścia?", "Czy fakt, że obserwuje Cię już tyle osób sprawi, że staniesz się lepszym człowiekiem?". Chyba nie muszę mówić, jaka padała odpowiedź. Jasne - moja działalność w internecie stała się w pewien sposób ważna i istotna w moim codziennym życiu. Moi obserwatorzy są dla mnie niczym znajomi, bo wiedzą o mnie wiele rzeczy, którymi chcę się z nimi podzielić. Jednak trzeba znać granice. Wiedzieć gdzie kończy się ciekawość, a zaczyna wścibskość. Wiedzieć, kim jestem i kim chciałabym być - i nie zmieniać tego w zależności od miejsca, w którym się pojawiam. Być może nie opanowałam jeszcze tej sztuki. Nie wykluczam faktu, że wciąż się uczę. Na swoich własnych błędach. Jednak wiem na pewno, że najważniejsza jest świadomość tego, gdzie się jest i po co. Mam nadzieję, że Wy także wiecie - że nie jestem tutaj dla lansu, dla chęci "wybicia się", pojawiania się na ściankach, eventach. Nie będę kłamać - kiedyś o tym marzyłam. Jednak kiedy obserwuję bezlitosny świat showbiznesu, do którego wkracza coraz więcej młodych i wciąż niewinnych osób - stwierdzam, że jest mi dobrze tu gdzie jestem. Nie potrzebuję rozgłosu i światowej sławy. Chyba zbyt niepewnie się czuję aby móc sobie z tym poradzić. 
Dlatego bardzo się cieszę i doceniam fakt, że jestem tu i że mam Was. Może Wasze grono nie jest zbyt liczne, ale czy tak naprawdę istotne są cyferki? Najważniejsze dla mnie jest to, że mam możliwość robienia tego co bardzo lubię, co sprawia mi niewątpliwą przyjemność. I że są ludzie, którym się to podoba, których to inspiruje, ciekawi. Nie ma dla mnie większego komplementu niż świadomość, że jesteście ze mną.

I mam nadzieję, że to się nie zmieni i że będziecie ze mną nawet kiedy nie będę idealna i kiedy będę popełniać błędy - bo jestem pewna, że ich nie zabraknie. Jednak nic nie rozwija nas tak, jak nasze własne porażki i to ile wniosków na przyszłość z nich wyciągniemy. 








Dziękuję, że jesteście i że razem tworzymy to miejsce.
Mam nadzieję, że razem będziemy stawać się coraz lepszymi wersjami samych siebie!





Koszula -> KLIK 



Całusy i do zobaczenia niebawem!
xoxo

7 komentarzy:

  1. Pięknie to napisałaś ;) Podpisuję się pod tym obiema rękami :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnie zdjęcie mistrzostwo! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dojrzały wpis. A to obecności ludzi w Internecie - tacy już jesteśmy, że pokazujemy innym tylko to, co nam się udaje. Rozmawiając ze znajomymi na imprezie też raczej się chwalimy, niż mówimy co nam w życiu nie wyszło. W sieci po prostu zobaczy to więcej osób i możemy chwalić się na bieżąco, nawet nie wychodząc z domu.

    PS. Niedawno udało mi się (nareszcie!) opublikować pierwsze posty na nowym blogu. Jakbyś miała ochotę poczytać o psychologii fotografii to zapraszam: http://psychologiafotografii.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze napisane! Dodane wpisy czy zdjęcia to coś co kreujemy sami, jednak ważne jest w tym to żebyśmy to byli my! Może ulepszeni jakością zdjęć, poprawnością stosowanego języka, ale żebyśmy nadal byli sobą! W moim ostatnim wpisie życzę moim czytającym aby znaleźli siebie w tym zwariowanym świecie. A moim postanowieniem jest więcej dodawać niż oglądać :) może to też jest pewien sposób na bycie coraz lepszą wersją siebie :). Lubię Twojego bloga! pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dominiko chyba lepiej tego ująć nie mogłaś.. Świetnie napisany tekst, a najważniejsze, że temat jest bardzo istotny. Zgadzam się z Tobą, że zbyt często kreujemy w sieci siebie jako osoby bez skazy, chcemy przedstawić się w jak najlepszym świetle. W epoce instagrama i oceniania ludzi po estetyce zdjęć wcale nie jest trudno wyjść na osobę posiadającą idealne i perfekcyjnie życie.Twoją działalność w internecie śledzę już od dłuższego czasu, w zasadzie od moich początków z fotografią! Uwielbiam oglądać to jak przed obiektywem potrafisz wcielić się w rolę i pokazać emocje. Muszę Ci zdradzić, że o sesji z Tobą marzę od kilku lat, ale zawsze mam wrażenie, że z mojej strony miałabym Ci zbyt mało do zaoferowania z mojej strony jako fotograf :p

    OdpowiedzUsuń
  6. ja troche na inny temat. mogłabys powiedzieć czy warto kupić książke "co z tym szczęściem" i "7 nawyków skiutecznego działania" ? widzialam że masz i z ciekawości chciałabym poznać Twoją opinie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak przeczytam obie to dam znać :)
      Ale "Co z tym szcżęściem" czytam i jest super :) bardzo przyjemna i motywuje do działania!

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze! ;)