14 lip 2015

Tydzień z Pomarańczką - dzień 2 "Nowości w kosmetyczce".

Hej kochani! Jak widzicie po tytule posta, postanowiłam zrobić coś, co od dawna chodziło mi po głowie. Mianowicie: tydzień ze mną! Codziennie będę publikować wpisy, a żeby nie było nudno - nie będą to tylko stylizacje! 
Wczorajszy post rozpoczął tę serię, choć wtedy nie byłam jeszcze tego świadoma. Jak to zwykle u mnie - większość rzeczy dzieje się spontanicznie, pod wpływem impulsu.
Mam nadzieję, że spodoba Wam się ten pomysł i że będziecie codziennie wpadać tu, by zobaczyć, co tym razem mam Wam do pokazania.

Przy okazji bardzo, bardzo, bardzo dziękuję Wam za tak liczny odbiór jeśli chodzi o wczorajszy wpis!
Nie spodziewałam się, że przeczytam tyle tak miłych słów, słów wręcz nieprawdopodobnych. Czasami przecierałam oczy ze zdumienia, nie mogłam uwierzyć, że ktoś napisał coś tak miłego na temat mojej osoby. To naprawdę mocno motywuje. Dzięki wsparciu, które od Was utrzymuje wciąż chcę pracować, starać się. Dążyć do jak najlepszej wersji siebie. Nie mam słów, którymi mogłabym odzwierciedlić swoją wdzięczność...zatem napiszę po prostu, kolejny raz - d z i ę k u j ę.

Po wczorajszym wpisie, szczerym, osobistym i bolesnym, czuję się dziwnie z myślą, że mam napisać coś o kosmetykach. Jednak w życiu liczy się elastyczność, dlatego przeskakuję z tematów trudnych, do tych bardziej prozaicznych i codziennych. 

Zatem... co nowego w mojej kosmetyczce?

Niestety nie znajdziecie tu produktów, które będą odkryciem roku, większość jest Wam już dobrze znana, bo pojawiała się wielokrotnie na moim blogu. 
Przechodząc do rzeczy... 

* * * 

Na pierwszy ogień zamówienie z Oriflame (moja mama jest konsultantką, dlatego mam tak łatwy dostęp do kosmetyków z tej firmy). 

*


 Jako iż jestem ogromną fanką malin (które są o wiele smaczniejsze niż truskawki, według mnie!), nie mogłam się oprzeć przed zamówieniem tego zestawu. Co prawda jest on przeznaczony dla cery normalnej, a ja mam tłustą (a przynajmniej tak mi się wydaje, jutro to zweryfikuję), ale ciekawość zwyciężyła. I dobrze, bo te produkty to istne desery dla skóry!


 

 Kremowy mus malinowy ma tak cudowną konsystencję, że najchętniej wyjadłabym go palcami! Jednak na szczęście powstrzymuje się przed tym i aplikuje go na twarz. Bardzo lubię efekt, jaki daje. Wchłania się szybko, nie zostawia tłustej warstwy, a skóra jest nawilżona i gładka. Cudo!!!


 

Scrub do twarzy również dobrze się sprawdza, choć nie jest to najmocniejszy zdzierak, z jakim miałam do czynienia. Ale ten zapach... wygrywa wszystko!
 

 

Żelu używam zwykle po demakijażu, w celu odświeżenia skóry. Sprawdza się nienagannie. 


*

Mgiełka do twarzy to według mnie niezbędnik jeśli chodzi o wakacje i upalne dni. Nie ma nic przyjemniejszego od spsikania rozgrzanej skóry, idealne orzeźwienie! W dodatku połączenie ogórka i nagietka daje tak intensywny, odświeżający zapach... że od razu chce się żyć, nawet kiedy temperatura za oknem przekracza 30 stopni!




Często pytacie mnie, jakie produkty z Oriflame polecam. 
Otóż są to kremy do twarzy! Póki co jestem im wierna i zmieniam tylko serię. 
Tym razem padło na Oxygen Boost do cery normalnej i mieszanej.
 



 Zarówno krem na dzień, jak i na noc - dobrze spełniają swoje funkcje. Nawilżają, szybko się wchłaniają nie pozostawiając na skórze tłustej warstwy. 
Krem na dzień nadaje się pod makijaż, podkład się na nim nie waży - a to kolejny plus!

 


*

Czas na produkty zakupione w drogerii Natura, gdzie trwają promocje -40% na wybrane marki.
 


 O tym, że odżywka ekspresowa z Gliss Kura jest moim ulubieńcem wspominałam już kilkakrotnie. Nie mogłam sobie odmówić kupienia kolejnej do kolekcji, która poczeka, aż poprzednia mi się skończy. Robienie zapasów jest dobrym sposobem na zaoszczędzenie, szczególnie gdy kupujemy produkty przecenione ;-) 


*

 

Nowością jest tusz, którego jeszcze nigdy nie miałam. Mianowicie Essence Plump no clump! pogrubiająca maskara. Przyznam, że najbardziej spodobało mi się opakowanie - proste, ładne połączenie kolorów. Na szczęście szczoteczka mnie nie rozczarowała - jest silikonowa i dobrze rozdziela rzęsy. Powiem więcej gdy poużywam jej dłużej, póki co jestem zadowolona!

*
 

 

Nie mogłam sobie także odmówić nowej konturówki. Urzekł mnie kolor, delikatny, pastelowy. 
Essence lip-liner numerek 12 WISH ME A ROSE

*

 

Przyspieszacz opalania to dla mnie niezbędnik każdego lata. Ten z Ziai pokochałam już dwa lata temu i wciąż do niego wracam. Efekt, który daje jest naprawdę zadziwiający! Ja jako osoba, która zawsze opalała się bardzo wolno, zauważam różnicę od kiedy stosuję ten produkt. Co prawda po spryskaniu się nim mamy na skórze warstwę klejącego się olejku, co sprawia, że leżenie na plaży staje się dość - przepraszam za słowo - upierdliwe, bo przyczepia się do nas wszystko, z piachem na czele. Jednak dla efektu jestem w stanie to znieść. A zapach... niebiański, choć pewnie dla niektórych zbyt słodki. Ja serdecznie polecam ten produkt, szczególnie osobom, które podobnie jak ja muszą leżeć godzinami, aby uzyskać efekt opalonej skóry. 

*

 

I na koniec mój kolejny ulubieniec, też doskonale Wam znany. Korektor pod oczy zawsze zużywa mi się błyskawicznie, dlatego zaopatrzyłam się w kolejne opakowanie. Jeśli jeszcze nie miałyście z nim do czynienia - spróbujcie, a podejrzewam, że zakochacie się tak samo jak ja i pozostaniecie wierne. 


*

To już wszystko, co miałam Wam dziś do pokazania.

Całuję i życzę dobrej nocy,

xoxo

 



9 komentarzy:

  1. miałam to masło kakaowe :) mm jest rewelacyjne!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne rzeczy ;) a przyspieszacz chyba wyprobuje i zabiore na wakacje ;) w jakiej on cenie ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki masz nick na snapie?

    OdpowiedzUsuń
  4. w jakiej cenie jest ten korektor? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kupiłam za 18zł, w cenie regularnej kosztuje chyba 26? jakoś tak :)

      Usuń
  5. Świetne produkty. Masło z ziaji również się u mnie sprawdziło.
    Blog

    OdpowiedzUsuń
  6. też mam ochotę na te konturówki z essence! :) póki co wypróbowalam jedną z lovely i jest super! widziałam też, że make up revolution wypuściło fajne konturówki za zawrotną cenę 5zł także też pewnie je prędzej czy później przetestuję :) buziaki!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze! ;)