15 sty 2017

Castle on the hill



 Hej kochani!

Witam się z Wami w Nowym Roku, który zdążył się już na dobre rozgościć w moim życiu. Wiem, że pojawiam się tu stosunkowo późno, ale wychodzę z założenia, że lepiej późno, niż wcale!
Przyznam się Wam, że długo myślałam nad tym, czy w ogóle dodawać ten wpis... Nie dość, że zdjęcia są już trochę nieaktualne, to ja sama nie czułam potrzeby pisania tutaj czegokolwiek. Tak naprawdę wciąż nie mam w sobie tej potrzeby, ale nie zdecydowałam jeszcze co z tym fantem zrobię. 
W ostatnim czasie dużo myślę nad swoim życiem, nad swoimi planami, wartościami. Z przykrością stwierdzam, że blog pojawia się w tych myślach coraz rzadziej... Być może wyrosłam, być może to już nie jest to samo, a może to chwilowy zastój i brak energii, którą mogłabym Wam w tym miejscu przekazać. Wciąż jeszcze nie znalazłam odpowiedzi na pytanie, co tak naprawdę spowodowało, że blog nie jest dla mnie już tak ważny jak kiedyś. Jednak sama myśl o tym, że miałabym tak po prostu zrezygnować, przestać robić to co przecież sprawia mi przyjemność - jest bardzo dołująca. Dlatego muszę prosić Was o cierpliwość. Będę się tu pojawiać wtedy, kiedy naprawdę będę miała ochotę, kiedy będę miała energię, pomysły, kiedy myśl o napisaniu nowego posta będzie sprawiała mi radość, a nie będzie tylko przykrym obowiązkiem. Gorąco wierzę, że jesteście w stanie to zrozumieć i że będziecie mnie wspierać bez względu na to, jaką decyzję podejmę. Będę Wam za to niezmiernie wdzięczna :) 
W ostatnim czasie jest mnie wszędzie mało, ale całkowicie pochłonęły mnie studia i póki co nie zanosi się na zmiany, zresztą... z pewnością wszyscy studenci doskonale wiedzą, o czym mówię! Słowo sesja nabiera całkiem innego znaczenia... 
Mam jednak nadzieję, że wytrwamy i dzielnie przebrniemy przez ten wymagający czas, żeby potem z czystym sumieniem cieszyć się wolnymi dniami (bez względu na to, ile ich będzie)!
A ja już nie mogę doczekać się zmian, które szykują się w moim życiu i choć może nie są one ogromne, to sprawiają mi niesamowitą radość! 
W głębi serca czuję, że rok 2017 będzie przełomowy - dla mnie jako człowieka, który powoli zaczyna siebie poznawać i kochać.

Jeśli chodzi o zdjęcia to jak sami pewnie zdążyliście zauważyć - zdecydowanie są jeszcze w świątecznym klimacie, który dawno już przeminął. Jednak podoba mi się w nich ta bezwarunkowa radość, dlatego nie miałam serca przetrzymywać ich dłużej w folderze. 
Mam nadzieję, że Wy również uśmiechniecie się patrząc na to, jak ja się szczerzę :D

Podczas oglądania tej sesji koniecznie posłuchajcie piosenki, która w ostatnim czasie non stop chodzi mi po głowie i która bardzo wpasowuje się w klimat zdjęć: 


Uwielbiam od początku do końca, IDEALNA!!! 


I was younger then, take me back to when I
Found my heart and broke it here, made friends and lost them through the years
And I’ve not seen the roaring fields in so long, 
I know, I’ve grown
but I can’t wait to go home


* * * 











 
 Przy okazji pozdrawiam przemiłą dziewczynę z Home&You, w którym kupowałam kubek, który przydał się podczas sesji - bardzo nam miło, że podobają Ci się nasze wspólne zdjęcia! <3




  





Fociła oczywiście Natalia Żygłowicz <3


Całusy, 
trzymajcie się ciepło, 
xoxo

1 komentarz:

  1. Ta piosenka sprawia, że tęsknię za domem... Życie studenckie :(((

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze! ;)