24 kwi 2016

New in part II: Cosmetics


Hej wszystkim!
Dziś mam dla Was drugą część posta z nowościami, tym razem nieco bardziej obszerną niż poprzednio!
Kosmetyczne nowości oglądacie nawet chętniej niż te ubraniowe, co mnie niesamowicie cieszy, bo to kosmetyki kupuję częściej w ostatnim czasie. Uwielbiam testować nowe produkty, ale równie mocno lubię używać tych sprawdzonych, do których z chęcią powracam. 

Pewnie niektórych z Was zdziwi fakt, że w tym wpisie nie będzie kosmetyków kupionych w Rossmannie. O trwających obecnie promocjach doskonale wiem, ale muszę przyznać, że obniżki zamiast zachęcać mnie do kupna - sprawiają, że zakupów mi się odechciewa. Uważam, że to co się dzieje w drogeriach podczas tych promocji jest poniżej godności ludzkiej. Ogromne kolejki, przepychanie się, wyrywanie sobie produktów z rąk, odkręcanie podkładów, malowanie sobie ust... to tylko przykłady, które mnie osobiście brzydzą. Obserwując takie zachowania odechciewa mi się kupowania rzeczy, które są napoczęte, niekiedy wręcz zniszczone, naruszone. O wiele bardziej wolę zamówić sobie produkt na stronie internetowej (gdzie często ceny są i tak niższe niż w drogerii) i mieć pewność, że trafi do mnie nowiutki i szczelnie zapakowany.
Takie promocje to nie na moje nerwy, do takiego dochodzę wniosku :D

Przechodząc do meritum... 
Zacznę od pokazania Wam kosmetyków zarówno kolorowych jak i pielęgnacyjnych, które zakupiłam w drogerii Natura. W ostatnim czasie o wiele częściej tam bywam i nigdy nie wychodzę z pustymi rękami. To już chyba uzależnienie... ale każdy ma jakieś słabości, tak sobie to tłumaczę!


* * * 

Drogeria Natura





Na początek całkowita nowość w mojej kosmetyczce.
Nigdy wcześniej nie widziałam takich maseczek, dlatego gdy rzuciły mi się w oczy postanowiłam je wypróbować. Zachęciła mnie też promocyjna cena, przyznaję bez bicia!
Co prawda nie testowałam jeszcze tych masek, ale jak tylko to zrobię to zdam Wam relację - prawdopodobnie na Instagramie, dlatego zachęcam do obserwacji tych, którzy jeszcze tego nie robią!

Wspomnę jeszcze o tym, że wybór masek Conny był ogromny i miałam problem z wyborem!


Jednak w końcu zdecydowałam się na dwie:
Maskę oczyszczającą z węglem drzewnym, oraz jakże apetycznie brzmiącą maskę regenerującą ze śluzem ślimaka. Nazwa nie jest zachęca, zdaję sobie sprawę, ale liczę na to, że efekty po jej zastosowaniu będą super! 


Jedna maseczka kosztowała około 5 zł. 


*


Kolejna nowość to zachwalany wszem i wobec bronzer marki Kobo (Matt Bronzing & Contouring Powder) o przepięknie chłodnym odcieniu. Właśnie czegoś takiego szukałam! Mam już dość bronzerów w pomarańczowym kolorze, dlatego z tego jestem bardzo zadowolona! Już niebawem zobaczycie go "w akcji" ;-)


*



Podkład z Catrice All Matt Plus sprawdził się u mnie na tyle dobrze, że kupiłam kolejne opakowanie. Wiele z Was pyta mnie, czy go polecam i jak mi się sprawdza. W mojej ocenie jest to dobry podkład na co dzień: ma raczej średnie krycie, jednak nie jest aż tak ciężki jak mój ukochany Revlon Colorstay. Efekt matu utrzymuje się na skórze kilka godzin (2-3), ale warto go przypudrować. 
Kolor 010 Light Beige pasuje idealnie do mojej karnacji, co jest kolejnym plusem. Cena też dość przystępna (w regularnej cenie podkład kosztuje około 28 zł, ale warto czekać na promocje;-)). Generalnie polecam go osobom, które tak jak ja mają skórę mieszaną w kierunku tłustej - raczej będziecie z niego zadowolone!

*

 

O tym, że uwielbiam ten żel do brwi z Catrice (Eyebrow Filler Perfecting & Shaping Gel) wie już chyba każdy. Wciąż do niego wracam i raczej nie ulegnie to zmianie. Bo i niby po co zmieniać coś, co jest dobre i co sprawdza się rewelacyjnie?


*


Na wiosnę zamierzam wprowadzić trochę koloru do swojego codziennego makijażu! 
Pomogą mi w tym moje nowe kredki z Essence Gel Eyepencil Waterproof, które kupiłam skuszona promocyjną ceną - i po pierwszym użyciu przekonałam się, że to była dobra decyzja!
Kredki nie dość, że mają przepiękne, bardzo głębokie kolory, to jeszcze utrzymują się na oczach cały dzień - podczas demakijażu trzeba mocniej przycisnąć wacik aby się ich pozbyć! Naprawdę rewelacja! 
Niestety nie dopatrzyłam się na opakowaniu numerków, ale mam nadzieję, że na zdjęciu widać jakie mam kolory - a są takie same po zaaplikowaniu na powiekę. 

*



Ok, pora na coś z pielęgnacji!
Peeling gruboziarnisty z Perfecty kupowałam wielokrotnie w saszetkach, które szybko zużywałam. Bardzo go lubię, bo pozostawia skórę dogłębnie oczyszczoną i gładziutką jak pupa niemowlaka. Dlatego postanowiłam kupić pełnowymiarowe opakowanie i nie żałuję!



*


Kolejny produkt, do którego zawsze wracam to żel myjący normalizujący na dzień/na noc z Ziai z serii Oczyszczanie Liście Manuka. Bardzo go lubię, bo oczyszcza skórę i przygotowuje ją na inne zabiegi. 
Jeśli jeszcze nie macie produktów z tej serii to gorąco polecam, to chyba moja ulubiona jeśli chodzi o Ziaję!

*


Marka Vis Plantis jest dla mnie zupełną nowością, nigdy wcześniej o niej nie słyszałam!
Jednak za namową przyjaciółki - skusiłam się na zakup Płynu Micelarnego 3 w 1 z Aloesem i Pantenolem. I muszę przyznać, że jestem zadowolona! 
Płyn jest bardzo delikatny, nie podrażnia, przy czym dobrze sobie radzi ze zmywaniem nawet mocnego makijażu oka (który dość często gości na moich powiekach).  Ponadto płynu jest aż 500 ml, zobaczymy jak będzie z jego wydajnością, jednak póki co jestem na tak.




Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie kupiła sobie świeczki (zupełnie tak, jakby mi było mało!!!)... nie mogłam się oprzeć tej o zapachu bzu! Prawdopodobnie dlatego, że kocham maj, kocham bzy i nie mogę się już doczekać kiedy poczuję ich prawdziwy zapach! Chyba chciałam go przywołać kupując świeczkę... ;-)



Zakupy, które teraz zobaczycie poczyniłam już ponad miesiąc temu... tak to jest jak się tak długo zwleka z dodaniem wpisu z nowościami!


Znów płyn micelarny, tym razem Garnier Czysta Skóra 3 w 1 dla cery tłustej. I po raz kolejny muszę przyznać, że jestem zadowolona! Płyn dobrze zmywa makijaż, nie podrażnia. Pozostawia skórę gładką i miękką, co bardzo lubię. Czy matuje? Być może na chwilę, potem skóra i tak się wyświeca. 

*



Szampon przeciwłupieżowy Dziegieć brzozowy i cynk marki Green Pharmacy co prawda nie zachwyca swoim zapachem, który jest naprawdę intensywny i bardzo ziołowy, ale nadrabia swoim działaniem. 
To, jak wyglądają po nim moje włosy jest czymś niesamowitym! Są lśniące, gładkie i sypkie. Uwielbiam ten efekt! W dodatku szampon jest naturalny, co tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że warto go używać i polecać innym! Koniecznie sprawdźcie ;-)
(PS zastanawiam się nad zrobieniem wpisu z aktualizacją pielęgnacji włosów - czy są jacyś chętni? Dajcie znać!). 




Czas na absolutne odkrycie tego miesiąca czyli tusz z Loreal Volume Million Lashes So Couture!
Mogliście zobaczyć jego magiczne działanie w poście makijażowym KLIK, w którym zdążyłam się już pozachwycać tą perełką. Moje wrażenie się nie zmieniło, wręcz przeciwnie - im dłużej go używam, tym mocniej utwierdzam się w przekonaniu, że wreszcie znalazłam swój tusz idealny! Uwielbiam w nim tak naprawdę wszystko... od opakowania, po kształt szczoteczki, przez piękny waniliowy zapach, do tego, jaki efekt daje na rzęsach. Po prostu CUDEŃKO!!! Jeśli jeszcze go nie używałyście to koniecznie spróbujcie! Promocje w Rossmannie to dobra pora aby zdecydować się na jego zakup - ja z pewnością zrobię sobie zapas!


*



Z racji tego, że tak dobrze sprawdza się u mnie żel do brwi z firmy Catrice, postanowiłam zaopatrzyć się także w kredkę tej firmy Eye Brow Stylist.


Muszę przyznać, że jestem z niej niesamowicie zadowolona!
Nie jest ani zbyt twarda, ani miękka - taka akurat. Można nią zarysować kształt brwi i potem wypełnić resztę żelem - co sama stosuję przy makijażu brwi. 

O ile się nie mylę kredka jest dostępna w trzech kolorach, ja wybrałam 040 Don't Let Me Brow'n i trafiłam idealnie! 
Coś czuję, że ten produkt zabawi w mojej kosmetyczce na dłużej... ;-)


Czarną kredkę do oczu z Kobo Perfect Line Eyepencil dostałam w prezencie za złotówkę przy zakupie tuszu, co prawda nie jest ona niezbędnym produktem w moim makijażu, ale czasem się przydaje. 
W moim odczuciu jest nieco zbyt twarda i raczej ciężko narysować nią kreskę na górnej linii rzęs. 



*


W zasadzie dość rzadko pokazuję na blogu swoje perfumy, dlatego tym razem postanowiłam to zmienić. 
Te z Oriflame Delicate Cherry Blossom są słodkie, wyczuwam w nich także nutkę owocową i kwiatową. Bardzo lubię takie połączenia, są idealne na wiosenne dni! Poza tym na tak piękną buteleczkę aż chce się patrzeć!


*



Kolejny podkład mogliście już widzieć we wpisie z makijażem KLIK, w którym opisałam swoje pierwsze wrażenie. Jednak z każdym dniem zmieniałam zdanie i byłam coraz bardziej zadowolona z tego produktu! Jak na Oriflame (Oriflame The One Matte Velvet Foundation kolor Porcelain) to jest to całkiem przyzwoity podkład, który dobrze kryje i wygląda bardzo aksamitnie na skórze - uwielbiam ten efekt! Z pewnością do niego wrócę!


*

Ok, teraz czas na zamówienie ze strony Kosmetyki z Ameryki. 
Jeszcze nigdy stamtąd nie zamawiałam i pewnie nie zmieniłoby się to, gdyby nie pewna oferta, która sprawiła, że niewiele myśląc - złożyłam zamówienie... 


A mowa oczywiście o... 
promocji na paletę Nude Tude marki TheBalm! 
Nie uwierzycie jak napiszę Wam, ile za nią zapłaciłam. Sama przecierałam oczy ze zdumienia!
Otóż paleta razem z maleńką próbką bazy pod cienie kosztowała... 75 zł. TAK, dokładnie tyle!
Teraz chyba rozumiecie, że nie mogłam się jej oprzeć?!


Prawdopodobnie osoby, które obserwują mnie na instagramie, wiedzą, że miałam już tę paletę. 
To dość długa historia, jednak podsumowując całą sytuację napiszę tylko tyle: uważajcie na to, od kogo kupujecie kosmetyki, czy to na instagramie, allegro czy innych portalach. Czasami warto odłożyć więcej pieniędzy niż oszczędzać, bo koniec końców może okazać się, że wcale nie zaoszczędzimy i wydamy kasę na coś, co nie jest tym, czym powinno być. 
Nie chcę mówić nic więcej, bo sytuacja została rozwiązana polubownie, jednak ostrzegam Was na wszelki wypadek. Lepiej kupić coś w sklepie lub w zaufanej drogerii internetowej, niż od kogoś anonimowego. 

A strona Kosmetyki z Ameryki z pewnością do zaufanych się zalicza!

Wracając do palety...to kolejna perełka tego miesiąca! Podejrzewam, że teraz to The Balm będzie królować w moim codziennym makijażu. Takimi cieniami jakie znajdziemy w Nude Tude można wykonać dosłownie każdy makijaż! Od bardzo lekkiego, dziennego, po mocny wieczorowy. 
Swoją propozycję makijażu wykonanego właśnie tą paletą zaprezentuję Wam już niebawem!


Tymczasem nacieszmy oko tymi pięknymi cieniami... Uwielbiam je wszystkie!

 

 Baza, o której wcześniej wspomniałam, może nie należy do największych, jednak już po dwukrotnym użyciu mogę stwierdzić, że będzie wydajna! 


*


W końcu skusiłam się też na rzęsy z Ardell. Co prawda trochę się boję samodzielnego ich przyklejania, bo nigdy tego nie robiłam, ale może dam radę! Jak poćwiczę i stwierdzę, że czuję się na siłach aby wykonać z nimi makijaż - to z pewnością zaprezentuję go na blogu!

*


O mojej miłości do kredek z Golden Rose Matte Lipstic Crayon wspominałam Wam już na jesieni.
Tym razem postawiłam na bardziej żywy, wiosenny kolorek! ( nr 17)



Tak prezentuje się na ustach.
Prawda, że soczyście?


*



Balsam do włosów z Banii Agafii już miałam i sprawdził się rewelacyjnie, dlatego postanowiłam skusić się na niego kolejny raz. Tym z Was, którzy nie próbowali jeszcze kosmetyków tej marki - bardzo polecam!


*


Puder ryżowy z Ecocery też już miałam i co prawda bardzo narzekałam na opakowanie, jednak ten mankament nie sprawił, że moja sympatia do tego jakie ma działanie ten produkt zmalała. Super matowi skórę, a ten efekt utrzymuje się kilka dobrych godzin. Poza tym ten produkt do najdroższych nie należy, a to kolejny plus! Jedyny minus to opakowanie - bardzo leciwe. 

*

Ufff, dobrnęliśmy do końca!
Koniecznie dajcie znać, jakie kosmetyki wpadły w Wasze ręce w ostatnim czasie!
A może dopiero planujecie zakupy, aby wykorzystać promocje w Rossmannie?
Czekam na Wasze komentarze!

Do zobaczenia niebawem, 
xoxo


10 komentarzy:

  1. Widzę, że sprawdzają się u nas te same kosmetyki! Też uwielbiam ten żel myjący z Ziai, mam też ten sam puder ryżowy co Ty i sprawdza się świetnie. Jakbyś chciała sięgnąć po coś nowego to polecam Ci puder bambusowy z Paese, przy mojej cerze mieszanej sprawdził się równie dobrze jak ten z Ecocery. No i oczywiście czekam na post dotyczący pielęgnacji włosów, chętnie podpatrzę od Ciebie jakieś cuda do włosów! :)
    Pozdrawiam serdecznie, buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piąteczka!!!
      Właśnie o tym z Paese też słyszałam i może następnym razem się na niego skuszę?! Co prawda nie stosuje nic szałowego do włosów, ale zawsze to jakieś info :)

      Usuń
  2. ciekawa jestem peelingu, być może u mnie również dobrze się spisze ;) śluz ślimaka - eh, to nic dla mnie...:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta paletka z The Balm jest w takiej samej cenie w promocji w drogerii E-kobieca,która ma swoja siedzibę na Lotniczej w Lublinie :) To fakt,że ludzie zachowują się jak zwierzęta,ale ja przychodzę na otwarcie do rossmana na obrzeżach miasta i nigdy nie mam problemu z szalonymi kobietami :D

    www.lady-angelique.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo dzięki za info - udostępniłam to na fanpejdżu, może ktoś skorzysta :)
      No niestety ja nie mam czasu przychodzić na otwarcie :(

      Usuń
  4. Gdzie można kupić ten puder ryżowy? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wszelkiego rodzaju stronach jak wspomniane w notce Kosmetyki z Ameryki, Ekobieca czy Ezebra :)

      Usuń
  5. Racja, to co się dzieje podczas tych promocji przechodzi ludzkie pojęcie... Człowiek nie może spokojnie przejść obok bo zaraz przepychanki, nawet nie da się zobaczyć co jest w szafie. Mimo, że kobiety nie oglądają tylko sobie rozmawiają zupełnie nie na temat kosmetyków, to nie dopuszczą Cie do szafy z kosmetykami. A to jeszcze nie wszystko, ostatnio widziałam jak dziewczyna odkręciła nowy korektor, podeszła do lusterka i pomalowała sobie okolice pod oczami, po czym odłożyła korektor na miejsce i poszła do kasy z jakimś pudrem... Ręce opadają. Ja się pytam gdzie w takich sytuacjach są ochroniarze, którzy normalnie w Rossmannie potrafią chodzić za człowiekiem krok w krok, a przy takich sytuacjach udają, że nie widzą... :/

    Jeśli chodzi o zakupy to świetne łupy! Zazdroszczę, ja póki co oszczędzam :D Staram się nie kupować już kosmetyków bo tyle ich mam, że potem się tylko zmarnują. :D Bronzer z Kobo mam i jest super. Jeden z moich ulubionych!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja akurat nie kupowałam nic na promocjach, ale zaopatrzyłam się w
    - SKIN79 ANIMAL MASK - FOR ANGRY CAT maskę kojąca w płacie
    - pisak do brwi z Catrice
    - pomadkę w kredce z Golden Rose nr 1
    - płyn miceralny firmy Douglas ( polecam bardzo )
    - clarins podkład rozświetlający
    - bronzer firmy Douglas
    :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze! ;)