27 wrz 2014

Inside my love

Witam Was kochani w sobotni - u mnie deszczowy - wieczór. Dziś pokażę Wam kolejną porcję zdjęć z mojego wakacyjnego wyjazdu do Warszawy. Ostatni taki wpis przypadł Wam do gustu, więc będę kontynuować tę serię.
Zdjęcia, które za chwilę zobaczycie, wykonał człowiek, którego prace podziwiałam od dawien dawna. Marzyłam o tym, by kiedyś pojawić się przed jego obiektywem i w lipcu nareszcie udało się spełnić to marzenie, choć nie bez przygód i zawirowań :D 
Radek jest niesamowicie profesjonalny, na sesji panował klimat pełen skupienia, ale i pewnej sensualności, którą tak bardzo u niego lubię. Stylizacje są dość odważne, pewnie wzbudzą wśród niektórych z Was kontrowersje, ale ja chciałam się poczuć kobieco, seksownie - i tak było. Nie wiem, czy sprawił to klimat samych zdjęć, czy po prostu ja sama patrząc w obiektyw czułam się pewna siebie, ale efekty przerosły moje oczekiwania. Do dziś pamiętam dzień, w którym dostałam zdjęcia na pocztę - po ich obejrzeniu podskakiwałam w miejscu jak małe dziecko! Dla takich chwil zdecydowanie warto żyć. Warto wierzyć w marzenia, warto dążyć do ich realizacji! 
Samemu Radkowi jeszcze raz BARDZO dziękuję, jest moim mistrzem i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy. Makijaż wykonała zdolna Karolina Czarnecka - tutaj możecie zobaczyć więcej jej prac i polubić, by być na bieżąco!

Dziś bardzo mocno odczułam potrzebę zmian i postanowiłam wprowadzić ją w życie - stąd nowy wygląd bloga. Dajcie znać, co sądzicie, co się podoba, co nie - wezmę to pod uwagę :) 

* * * 



 Stylizacja:
Crop top - SH,
spodenki - Chińczyk






"Musiałem ją nieraz prosić, żeby nie wstydziła się swojego ciała. Zawsze z lękiem spoglądała, czy na nią patrzę, kiedy się rozbierała. Zawsze było:
- Zgaś światło.
- Dlaczego?
- Zgaś, proszę cię.
- Ale dlaczego?
- Nie rozumiesz?
Nie rozumiałem. Nie podejrzewała zapewne, że gdy patrzyłem na nią, jak się rozbierała, czułem coś takiego, jakbym stawał się bogatszy o wszystkie jej obolałości, o jej cierpienia, o jej przemijanie. Też wiele przeżyłem, lecz nie było to dla mnie takie ważne, jak to, czym ona była naznaczona. Nie, nie o to chodzi, że współcierpiałem z nią. Czy zresztą miłość potrzebuje współcierpienia? Chodzi mi o to, że odczuwałem jej istnienie jako moje istnienie. Pyta pan, co to znaczy? To, że jakby pan całe brzemię czyjegoś istnienia pragnął wziąć na siebie. Jakby pan pragnął tego kogoś w ogóle zwolnić z konieczności istnienia. Jakby pan pragnął za tego kogoś także umrzeć, żeby on nie musiał doświadczać swojego umierania. A to coś innego niż współcierpienie, jak się je na ogół rozumie. Na samą taką, choćby wyobrażoną, możliwość czułem, że chce mi się znowu żyć. Mówi pan, że to niemożliwe. Możliwe, że niemożliwe. Tylko wobec tego co powinno być miarą miłości? Jeśli pod tym nic nie znaczącym słowem pan i ja to samo byśmy rozumieli? Według czego mielibyśmy ją odczuwać? Według pożądania ciała? Ciało ma swój kres i dużo, dużo wcześniej, nim śmierć przyjdzie."




 Stylizacja: 
Stanik - Cubus,
marynarka - H&M,
spodenki - Chińczyk











 Zdjęcia wykonał Radek Chrupek (link do portfolio)



3 komentarze:

  1. Cudne zdjęcia! Moim zdaniem szablon jest świetny, przejrzysty i ładnie na nim widać zdjęcia. Pozdrawiam cieplutko!:*

    OdpowiedzUsuń
  2. widać,że zajebiście czujesz się w takich klimatach. mega <3

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze! ;)