29 gru 2016

Makijaż krok po kroku podkreślający zielone/szare oczy




Hej kochani!
Dziś post z serii, którą również zdajecie się lubić, czyli propozycja makijażu. Tym razem postawiłam na kolory podkreślające zieloną bądź szarą tęczówkę. W moim odczuciu taki makijaż super sprawdziłby się na wszelkie większe wyjścia, jak na przykład nadchodzący wielkimi krokami Sylwester bądź karnawałowe imprezy. 
Jeśli jesteście ciekawi, jak go wykonać - zapraszam do dalszej części wpisu ;-)




* * * 

Nie wiem jak Wy, ale ja wykonywanie makijażu rozpoczynam od...
wypicia kawy ;-)


Po kilku minutach, kiedy kofeina zaczyna działać, zabieram się do tapetowania :D

Krok pierwszy: przygotowanie cery na przyjęcie podkładu.

Najpierw oczyszczam skórę obecnie moim ulubionym żelem z firmy Vianek:


Na tak oczyszczoną skórę nakładam niezawodny krem, który pokochałam od pierwszego użycia.

Mowa o kremie Cleanance Expert marki Avene, który bardzo szybko się wchłania, dzięki czemu sprawdza się wręcz perfekcyjnie pod makijaż! Po jego użyciu skóra jest miękka, wyraźnie wygładzona i gotowa na przyjęcie kolejnych produktów.




Następny krok jest opcjonalny, jednak ja w sytuacjach, kiedy zależy mi na większej trwałości makijażu lubię użyć bazy. Tak było i tym razem, a baza z Eveline Cosmetics to moja ulubiona jak do tej pory - żaden produkt tak nie wygładzał i nie matowił mojej skóry! Efekt jest naprawdę wow!





Następnie sięgam po swojego kolejnego ulubieńca, czyli podkład Catrice HD Liquid Coverage foundation w odcieniu 010 Light Beige. 

Nie bez powodu nazywam go ulubieńcem, a jeśli chcecie dowiedzieć się dlaczego, to odsyłam Was do tego wpisu. 



Podkład rozprowadzam na twarzy gąbeczką - ta metoda najbardziej mi się sprawdza, w moim odczuciu jest najwygodniejsza i najbardziej precyzyjna :)




Po nałożeniu podkładu czas zakryć te okropne wory pod oczami... w tym celu używam niezastąpionego korektora Maybelline Affinitone w odcieniu 01 Nude Beige. 
Odrobinę korektora nakładam też na całe powieki - to posłuży mi jako baza dla późniejszego nakładania cieni. 


Twarz po nałożeniu podkładu i korektora prezentuje się tak:



Muszę przyznać, że dawno nie byłam tak zadowolona z efektu, jaki daje na mojej skórze podkład. 
Warto zaznaczyć, że zdjęć nie retuszowałam - po prostu nie było takiej potrzeby, bo wszelkie niedoskonałości zostały w wystarczającym stopniu zakryte. 
Cudeńko! Kolejny raz polecam z całego serca podkład z Catrice, szczególnie jeśli też macie mieszaną/tłustą cerę. 



*



Następnie całość gruntujemy: i tutaj znowu pojawia się mój ulubiony produkt, czyli puder Rimmel Stay Matte 001 Transparent, który nie doczekał się jeszcze żadnego godnego zamiennika. Wciąż do niego wracam i nie sądzę, by w najbliższym czasie miało się to zmienić :) 

 

Puder nakładam dużym puchatym pędzlem, wciskając go w skórę (dzięki czemu uzyskuję lepszy i bardziej trwały efekt:)). 

Twarz po wykonaniu tych kroków prezentuje się następująco:



*

Czas dodać sobie trochę koloru i wykonturować buźkę.
W tym celu używam dwóch produktów:



Do wykonturowania buzi używam bronzera w chłodnym odcieniu, czyli Kobo 311 Nubian Desert, 
natomiast do nadania twarzy kolorów - cieplejszego bronzera W7 Honolulu. 


Odrobinę produktów nakładam też na czoło i żuchwę :)

Efekt jak dla mnie jest bardzo świeży i naturalny. 



*

Czas zająć się brwiami. 
Do ich pomalowania używam niezawodnego duetu marki Catrice:


Najpierw wyczesuję brwi szczoteczką, następnie zarysowuję kontury kredką Eyebrown Don't let me brow'n 040, a na koniec wypełniam kontur żelem Eyebrow filler. 

Efekt jest dla mnie w sam raz, ani zbyt przerysowany, ani zbyt lekki. 



*

Nareszcie nadszedł czas na oczy!

W tym makijażu główną rolę będą grały dwie palety:
Zoeva Smoky 
oraz Make Up Revolution Chocolate Vice.



Najpierw sięgam po jasno-beżowy, matowy odcień SWAY z palety MUR i nakładam go na całą powiekę pędzlem Hakuro H77. 



Następnie sięgam po cień w odcieniu mlecznej czekolady CONVERT z palety MUR i zaznaczam nim załamanie powieki (używam pędzla Hakuro H79).

Natomiast cienkim pędzelkiem z Shein nakładam bordowy cień SMOKY WISHES z palety Zoevy Smoky na całą dolną powiekę, przeciągając go nieco do załamania. 


Zależy mi aby uzyskać taki efekt:



*




Tak naprawdę kolejne kroki tego makijażu polegają tylko i wyłącznie na stopniowym dokładaniu cieni oraz ich blendowanie. Na całe załamanie i powyżej nałożyłam przepiękny rudy cień MELEFICENCE z palety MUR używając w tym celu pędzla z Kavai 89, którym uzyskuję zamierzony, rozdymiony efekt. 



Więcej bordowego cienia dokładam też na dolną powiekę, koncentrując kolor szczególnie najbliżej zewnętrznego kącika oraz przechodząc także na górną powiekę. 

Aby uzyskać bardziej rozmyty efekt na dolnej powiece, dokładam jeszcze wspomnianego wcześniej rudego cienia poniżej tego bordowego, tworząc trójwymiarowy efekt. 

W załamaniu dokładam jeszcze bordowego odcienia z palety Smoky, 
natomiast na wewnętrzny kącik i centralną część powieki aplikuję palcem połyskujący cień z palety MUR o nazwie PERSUADE. 
Na koniec za pomocą skośnego pędzla Hakuro H85 rysuję cienką kreskę, używając w tym celu czarnego cienia REAL LIGHT z palety Zoevy. 



Całość oczywiście blenduję, blenduję... i blenduję, aż do momentu kiedy uzyskam płynne przejścia pomiędzy kolorami. 



Efekt końcowy mojej zabawy z cieniami prezentuje się następująco i na tym etapie jest dla mnie zadowalający:



*

Najwyższy czas wytuszować rzęsy!



 Tym razem użyłam dwóch produktów: mojego ukochanego tuszu Loreal Volume Million Lashes So Couture oraz maskary z Lovely Volume Booster. 


Efekt prezentuje się następująco:



*


Na koniec wystarczy tylko wykończyć twarz różem i rozświetlaczem.
Tym razem postanowiłam trochę zaszaleć i zamiast różu użyłam połączenia dwóch różowych cieni z palety MUR: kolorów MUST i FANCY, które na policzkach prezentowały się naprawdę bardzo świeżo. To dowód na to, że nie wszystkie kosmetyki musimy stosować wyłącznie z ich pierwotnym przeznaczeniem ;-) 


Na szczyty kości policzkowych i łuk kupidyna wylądował mój mały ulubieniec, czyli rozświetlacz z Wibo Diamond Illuminator. 




Taki efekt bardzo mi się podobał, jednak nie byłabym sobą, gdybym nie nałożyła czegoś na usta!



Tym razem zdecydowałam się na płynną pomadkę z Lovely Extra Lasting w numerze 5 oraz konturówkę Catrice w odcieniu 100 Uper Brown Side. 




*

Tak prezentuje się całość makijażu, który postanowiłam dodatkowo utrwalić... 



... używając w tym celu mgiełki Bielenda Make Up Academie Fixer mist.

Mam wrażenie, że po jej użyciu cały makijaż jeszcze bardziej się scala i wygląda niesamowicie świeżo.



Zresztą...
Oceńcie sami!












Za wszelkie niedociągnięcia, za brak ostrości, zmieniające się światło - z góry przepraszam!

*


Mam nadzieję, że spodoba Wam się taka propozycja makijażu i po cichu liczę, że ktoś z Was pokusi się o jego odwzorowanie - jest ku temu kilka dobrych okazji! 
Koniecznie dajcie znać, jakie makijaże chcielibyście abym wykonała - każdą propozycję rozważę, bo uwielbiam tego typu posty (choć trzeba przyznać, że są one bardzo czasochłonne).

Tymczasem żegnam się z Wami i mam nadzieję, że do zobaczenia jeszcze w tym roku!

Całusy,
xoxo


4 komentarze:

  1. Przecudowny makijaż :* Masz talent Kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdroszczę i podziwiam coraz to lepszych umiejętności w malowaniu :) można liczyć, że kiedyś będziesz nagrywała tutoriale z makijażami? Byłoby super :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, to bardzo miłe, że widzisz progres! :) Niestety nagrywać nie będę, ponieważ nie mam sprzętu..

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze! ;)