29 wrz 2016

Projekt denko 2.



Witam wszystkich bardzo gorąco!
Z racji tego, że wypadł mi dziś wolny wieczór to stwierdziłam, że całkiem niezłym pomysłem będzie dodanie posta na bloga, a co! Przynajmniej będę miała poczucie, że dobrze spożytkowałam ten czas.

Dziś post, który planowałam dodać już od kilku dobrych miesięcy... jednak ciągle coś stawało na przeszkodzie, a to brak zdjęć, a to brak czasu lub chęci.
W końcu nadszedł czas, aby zrealizować ten plan i tym sposobem prezentuję Wam projekt denko. To już drugi taki wpis na moim blogu, poprzedni pojawił się dość dawno, bo już rok temu, ale jeśli macie ochotę to znajdziecie go TUTAJ. 

Jeśli ktoś z Was nie wie, czym ten projekt denko właściwie jest, to już spieszę z wyjaśnieniem.
Otóż taki wpis ma na celu zaprezentowanie wszystkich pustych opakowań po kosmetykach, które w danym czasie zużyliśmy. Pewnie teraz nasuwa Wam się pytanie: ale po co pokazywać zużyte produkty?! A no po to, żeby podzielić się odczuciami na ich temat, krótko je zrecenzować i stwierdzić, czy są warte zakupu. 
Mam nadzieję, że zachęciłam Was do zapoznania się z dalszą częścią wpisu, jeśli tak to zapraszam do oglądania!


* * * 

1. Włosy

Zacznę od produktów do włosów, bo ich zużyłam zdecydowanie najwięcej!


Na początek oczywiście mój absolutny ulubieniec, czyli szampon marki Dove z serii Oxygen Moisture - jak widzicie na zdjęciu zużyłam dwa opakowania, kolejne trzecie też jest na wykończeniu i z pewnością zakupię następne. Dlaczego? Bo ten szampon jest idealny pod każdym względem. Uwielbiam ten świeży zapach, ale jeszcze bardziej to, jaki efekt daje na moich włosach, które są dogłębnie oczyszczone, miękkie i sypkie. 
Jeśli jeszcze nie próbowałyście tego szamponu to bardzo Wam polecam, warto zakupić go na promocji, bo w cenie regularnej jest dosyć drogi. 






Kolejnym produktem jest maska z Ziai intensywna odbudowa do włosów zniszczonych. Jak wiecie, bardzo lubię Ziaję - większość kosmetyków z tej marki się u mnie doskonale sprawdza. Tak było i w przypadku tej maski. Bardzo lubiłam jej zapach, ale przede wszystkim to, że pozostawiała włosy miękkie i gładziutkie. Zdecydowanie jest to produkt warty polecenia, w dodatku jest stosunkowo niedrogi - jak to zwykle bywa w przypadku produktów z Ziai ;-)

*



Kolejny produkt i kolejny ulubieniec, w dodatku dobrze Wam znany, bo prezentowałam go tutaj już wielokrotnie. Mowa o odżywce z Garniera z serii Ultra Doux z olejkiem awokado i masłem karite przeznaczonej do włosów suchych i zniszczonych. Nawet jeśli czasami robię sobie od niej przerwę, to prędzej czy później i tak do niej powracam. To chyba świadczy o tym, że naprawdę bardzo ją lubię. Zresztą, moje włosy także! To chyba to masło karite tak dobrze na nie działa, bo za każdym razem po użyciu tej odżywki moje włosy wyglądały jak po wizycie u fryzjera. Bardzo gorąco polecam, zdecydowanie moja ulubiona z serii Ultra Doux :) 


*



Następne denko to po raz kolejny produkt, który bardzo sobie upodobałam. Tak, wiem, pewnie jestem nudna z tym ciągłym powtarzaniem jak to bardzo lubię dany szampon/odżywkę/maskę, ale akurat zużyłam wszystkich ulubieńców i mam nadzieję, że może ktoś z Was sięgnie po któryś z nich i również się zakocha!
Maska Pilomax Henna Wax sprawdzała się na moich włosach o niebo lepiej niż bardziej znany Biovax. 
Być może to dzięki zawartości eskraktów z henny i zielonej herbaty moje włosy wyglądały jak nowe, były sprężyste, gładkie - wręcz idealne. Bardzo lubiłam też zapach tej maseczki, świeży i przyjemny, utrzymujący się na włosach długo po użyciu. Kiedyś z pewnością powrócę do tego produktu i Wam również polecam wypróbowanie! Jeśli chodzi o dostępność to może być różnie, ja kupiłam tę maskę w aptece. 


*



Odżywka ekspresowa z Gliss Kura już na stałe zagościła w mojej włosowej pielęgnacji, nic więc dziwnego, że pojawia się także w projekcie denko! Kupuję kolejne opakowania regularnie, bo nie wyobrażam sobie nie mieć tej odżywki pod ręką. Używam jej na włosy po umyciu dla lepszego rozczesywania, przed wyjściem dla dodania włosom świeżości, a czasami zupełnie odruchowo. Uwielbiam ją i zawsze będę do niej wracać!!! Jestem wierna różowej wersji, testowałam inne, ale nie zachwyciły mnie tak mocno jak ta. Myślę, że taka odżywka sprawdzi się idealnie na jesienne, a później także zimowe dni, kiedy włosy mają większą skłonność do elektryzowania się. Mam wrażenie, że po jej użyciu ta tendencja się zmniejsza, aczkolwiek może to tylko złudzenie. Niemniej jednak polecam z całego serca jeśli jeszcze jej nie próbowałyście! 


*


Ostatni już produkt do włosów, który zużyłam to balsam do włosów - aktywator wzrostu Banii Agafii. 
Wspominałam Wam o tej marce zarówno w nowościach kosmetycznych jak i w aktualizacji włosowej pielęgnacji. Bardzo lubię te produkty i moje włosy też się z nimi polubiły. Super świeży zapach, nieco słodki - dla mnie idealny, w dodatku utrzymuje się na włosach! Działanie także na medal, włosy są gładziutkie i mięciutkie, aż chce się ich dotykać. W dodatku produkt był wydajny - co jest kolejnym plusem, szczególnie w kwestii proporcji jakości do ceny. A cena jest naprawdę niewielka!
Sprawdzcie sami, produkty Banii Agafii z tego co wiem znajdziecie w drogeriach Ekobieca i Ezebra. 
Ja z pewnością zaopatrzę się w kilka nowych opakowań, bo warto je mieć na swojej półce żeby czasem zafundować swoim włosom prawdziwe spa!




2. Twarz


Płynnym ruchem przechodzimy do twarzy... i zaczniemy od płynów micelarnych!



Na pierwszy rzut płyn micelarny z Ziai z serii Ulga dla skóry wrażliwej, który o dziwo się u mnie nie sprawdził! Tak, ja też byłam tym faktem zaskoczona, bo jak to: Ziaja?!?! A jednak... Niestety, ten produkt bardzo podrażniał mi oczy, nie byłam w stanie zmyć makijażu, bo tak mnie piekły i szczypały. Zdecydowanie nie tego szukam w płynach micelarnych. Potem używałam go tylko do zmycia twarzy, a okolice oczu omijałam szerokim łukiem. Ze swojej strony nie polecam Wam tego produktu, na pewno do niego nie wrócę i pozostanę przy innych perełkach, o których za chwilę będzie mowa. 


*



Produkt, do którego zawsze powracam i który ratuje mnie w sytuacjach kryzysowych to oczywiście płyn miceralny z BeBeauty Miceral Water Hydrate 2 w 1, którego znajdziecie w każdej Biedronce. 
Jest to jeden z tych produktów, który nie dość, że jest bardzo tani, to jest także bardzo dobry. Radzi sobie nawet z mocnym makijażem, który jak wiecie - dość często zdarza mi się nosić. Jedyny minus to mała wydajność, ale jestem w stanie mu to wybaczyć!


*



Płyn micelarny Garnier Czysta Skóra 3 w 1 do cery tłustej ze skłonnością do niedoskonałości to zdecydowanie mój ulubieniec! Lubię go najbardziej ze wszystkich płynów, które jak do tej pory miałam. Być może dlatego, że jest przeznaczony do typu cery, którą posiadam: czyli właśnie tłustej z tendencją do niedoskonałości. W każdym razie ten płyn radzi sobie bez problemu z każdym rodzajem makijażu, nawet tym najmocniejszym i najtrwalszym. Nie podrażnia, po jego użyciu nic mnie nie piecze, nie zostawia na skórze tłustego filmu. Lekko ściąga, ale nie jest to nieprzyjemne, wręcz przeciwnie: czujemy, że skóra została dogłębnie oczyszczona. Ten produkt jest także bardzo wydajny i 400 ml wystarcza spokojnie na dwa miesiące. Mam już drugie opakowanie i myślę, że pozostanę mu wierna ;-) 

*



Ostatni płyn, który zużyłam, kupiłam tak naprawdę ze zwyczajnej ciekawości. Chciałam przetestować coś nowego, a że ten akurat był na promocji w drogerii Natura no to wzięłam. I tak płyn micelarny z Vis Plantis Herbal Vital Care 3 w 1 z aloesem i pantenolem, zajmuje drugie miejsce na podium. Z niego byłam również bardzo zadowolona, bo oprócz wszystkich aspektów, które ma także wspomniany wcześniej płyn z Garniera, to ten z Vis Plantis dodatkowo przyjemnie koił skórę, zapewne ze względu na aloes w składzie. To było niezwykle miłe doznanie, skóra była oczyszczona, ukojona, ale nie ściągnięta. Bardzo fajny płyn, który z pewnością mogę polecić, szczególnie na promocji!


*

Nadszedł czas na kremy! Ich na szczęście nie mam zbyt wiele, więc szybko przez to przebrniemy :)



Na szczęście w kwestii kremów Ziaja odpokutowała swoje winy i mnie nie zawiodła. Co więcej: bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła! 
Krem z Ziai z serii ogórek, mięta i kwas PHA, nawilżający i odpowiedni dla każdego rodzaju cery okazał się być dla mnie strzałem w dziesiątkę. Od początku pokochałam jego niesamowicie świeży zapach, a z biegiem czasu moja miłość tylko się wzmacniała. Ten krem jest bardzo lekki, szybko się wchłania przez co sprawdzi się idealnie pod makijaż, nie zostawia na skórze tłustej, nieprzyjemnej warstwy, a w dodatku jest bardzo wydajny! Czego chcieć więcej?! Muszę do niego powrócić, bo aż zatęskniłam za tym działaniem. Wam także polecam :) 


*



Nawilżający krem na dzień z Oriflame z serii Optimas dla cery bardzo suchej był w porządku, ale nie zachwycił mnie tak, jak jego poprzednik. Fajny, kwiatowy zapach, konstystencja dosyć leista, niestety zostawiał na twarzy tłustą warstewkę, której nie znoszę, dlatego raczej do niego nie powrócę. 


*

Przyszedł czas na produkty kolorowe!

Zaczniemy od podkładów:


Na początek podkład z Maybelline Affinitone w odcieniu 03 Light Sand Beige z witaminą E. Kupiłam go już ponad rok temu i w końcu zużyłam do końca. Mam co do niego mieszane uczucia: z jednej strony całkiem dobrze krył, ale chyba spodziewałam się po nim czegoś lepszego. Podkład miał bardzo lejącą konsystencję, co bywało upierdliwe i nie raz zdarzyło mi się ubrudzić wszystko dookoła. Kolor fajny, ale dla mnie zdecydowanie lepszy latem (w zimie jestem bladziochem!). Lekki, ale wyczuwalny, perfumowany zapach. Raczej do niego nie powrócę, bo, że tak to kolokwialnie ujmę: był bez szału. 


*



Kolejne denko to podkład, który dla odmiany bardzo lubię!
Mowa o produkcie z Catrice All Matt Plus w odcieniu 010 Light Beige. 
Kolor jest dla mnie wręcz idealny, lekko wpada w beżowe tony. Wielki plus za pompkę!
Produkt jest bardzo wydajny. Dla mnie jest to tańszy odpowiednik podkładu z Revlona, daje bardzo podobny efekt, chociaż jest o wiele lżejszy - dlatego o wiele lepiej sprawdza się na co dzień. Mam już drugie opakowanie i myślę, że pozostanę mu wierna, no chyba że... skusi mnie jakaś nowość! To się okaże ;-) 


*

Najwyższy czas na korektory!
I tu mam już trochę więcej denek ;-) 


Pewnie nikogo nie zdziwi obecność korektorów z Maybelline Affinitone w odcieniu 01 Nude Beige, bo już wielokrotnie wspominałam, że uwielbiam ten produkt i jest on moim niezbędnikiem w kosmetyczce. Cóż mogę więcej rzec... dla mnie jest idealny. Używam go pod oczy i jego krycie jest satysfakcjonujące, kolor super się dopasowuje. Same plusy. Polecam gorąco, jeśli jeszcze nie próbowałyście!

*


Kolejny korektor, który zużyłam to płynna wersja bardzo sławnego kamuflażu z Catrice. Liquid Camouflage w odcieniu 010 Porcelain, bo to o nim mowa, sprawdzał mi się dobrze, ale nie tak rewelacyjnie jak jego kremowy brat. Kolor lekko wpada w różowe tony - więc jeśli takiego szukacie to powinien Wam się sprawdzić, a po zastygnięciu nieco ciemnieje, co dla mnie było minusem. Ma lekko kwiatowy zapach, który jest dość wyczuwalny. Kryje dobrze, ale nie jest to rewelacyjne krycie. Muszę zrobić jeszcze jedno podejście do tego produktu i tym razem zakupię inny odcień. 


*



A jeśli już mowa o najsłynniejszym kamuflażu z Catrice... oczywiście nie mogło go tutaj zabraknąć! Catrice Camouflage Cream jest niezbędnikiem w mojej kosmetyczce, kupuję go regularnie i nie wyobrażam sobie nie mieć go pod ręką. Ten korektor sprawdza się idealnie w każdej sytuacji: a szczególnie tej kryzysowej, kiedy przed ważnym wyjściem wyskakuje nam na czole ogromny nieprzyjaciel, a jakże. Jeśli macie ze sobą ten kamuflaż to możecie być spokojne: zakryje wszystko. Polecam go baaaaardzo gorąco!!! To prawdziwa perełka wśród tego typu kosmetyków, w dodatku jest stosunkowo tani, a starcza na baaardzo długo. 


*



Puder Kobo Transparent Matt Powder był fajny, dość wydajny, kolor nie bielił skóry, w miarę dobrze matowił, ale raczej do niego nie powrócę. Dlaczego? Bo nie jest tak dobry jak mój ukochany Rimmel Stay Matte :) 


*



Produkt, który zużywam notorycznie to oczywiście mój kolejny ulubieniec, o którym już dużo słyszeliście!
Catrice Eyebrow Filler to najlepszy żel do brwi jaki miałam - ok, może nie testowałam ich wiele, ale mając w kosmetyczce taką perełkę już nie potrzebuję sprawdzać innych. Zawsze do niego wracam i Wam także polecam wypróbować. Ma piękny brązowy kolor, który dopasowuje się do naturalnego koloru Waszych brwi, trzyma włoski w ryzach, mocno je utrwalając. Można go używać solo, lub w połączeniu z kredką, jako dodatkowe utrwalenie. 


*



Ostatni kosmetyk kolorowy, który zużyłam to turkusowa kredka do oczu marki Essence Long Lasting Eye Pencil 17 Tu-tu touquoise. Bardzo lubiłam jej używać szczególnie wiosną i latem, kolor jest bardzo intensywny i ma w sobie ledwie zauważalne drobinki. Produkt jest bardzo trwały, utrzymuje się na powiece cały dzień. Z pewnością wrócę do niej, gdy znów zrobi się ciepło, bo była idealnym dopełnieniem wielu wakacyjnych makijaży. 




3. Ciało 

Przechodzimy do ostatniej już kategorii, czyli do ciała. 
A w niej... 


Moje ulubione perfumy Elizabeth Arden Green Tea, które dostałam w prezencie na swoje 22-gie urodziny i od tamtej pory je uwielbiam!!! Bardzo świeży, herbaciany zapach, dla mnie bardzo kobiecy, wiosenny... w dodatku długo utrzymywał się zarówno na skórze, jak i na ubraniach. Polecam Wam wypróbować, szczególnie cieplejszą porą! 


*



Przyznaję bez bicia, że do zakupienia tego peelingu skusiła mnie ta przesłodka buteleczka! Jako iż jestem wielką fanką owocowych produktów pod prysznic, to nic dziwnego, że byłam zadowolona z produktu marki Farmona Tutti Frutti z melonem i arbuzem. Zapach możecie sobie tylko wyobrazić - był obłędny! Bardzo energetyzujący, dodawał pozytywnego kopa. Peeling miał bardzo delikatne drobinki, które dobrze oczyszczały skórę, pozostawiając ją gładką i przyjemną. Fajny, niedrogi produkt. Jeśli lubicie takie zapachy to polecam! 


*



Z bardzo owocowych zapachów przechodzimy do bardziej ciężkich, otulających i intensywnych... mowa o produkcie marki Perfecta masło do ciała czekolada + olejek kokosowy, ujędrniające. To masło sprawdzało się idealnie szczególnie zimą, bo jest mocno nawilżające, ma gęstą konsystencję, więc otula nasze ciało przyjemną, lekko tłustą poświatą. Produkt zdecydowanie dla smakoszy i fanów takich zapachów: ja uwielbiam połączenie kokosa z czekoladą, mmmm. Rozkosz dla zmysłów!

*




Żel pod prysznic z Luksji z serii Care Pro Revive dorwałam na jakiejś promocji w drogerii Natura. Przyznaję, skusiło mnie to owocowe połączenie: pomelo i kiwi. Bardzo świeży, idealny pod prysznic. Lekka konsystencja, dobrze się pienił, ale był średnio wydajny. Fajny, ale chyba wolę produkty z Dove. 


*



I ostatnie denko, hurrra!
To kolejny produkt dorwany na promocji w Naturze i znów zostałam skuszona owocowych aromatem. Jako iż kocham maliny to nie mogłam się oprzeć i kupiłam ten żel. Miałam rację, ten zapach to czysty obłęd. Macie ochotę brać prysznic tylko po to, aby móc go użyć. Z pewnością kupię jeszcze inne żele z marki Seyo, bo nie dość, że pachną tak bosko, to ich cena także jest bardzo przyzwoita. 


*

To już wszystkie produkty, które chciałam Wam zaprezentować w dzisiejszym wpisie. 
Dajcie znać czy podoba Wam się taka forma postów i czy chcecie w przyszłości zobaczyć kolejne odsłony projektu denko. 

Tymczasem całuję gorąco i życzę słodkich snów,
xoxo



3 komentarze:

  1. Hej! :) zastanawiam się, jak to jest u Ciebie z kosmetykami typu np. korektor z Catrice w tym okrągłym pojemniczku :) tez go mam i jak podaje producent należy go zużyć w ciągu 6 miesięcy, co jest chyba nierealne! :D dlatego się zastanawiam czy Ty używasz go również po terminie, czy jednak udaje Ci sie go wykończyć w pół roku? :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Garnier jest jedną z moich ulubionych marek! ;)
    Też używałam podładu Maybeline Affinitone i mam takie same odczucia jak Ty! Zbyt lejący, a zimą moja twarz wygląda tak strasznie trupio ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę,że części kosmetyków do włosów używamy tych samych :)
    Np. odżywkę z garniera, z glisskur i aktywator wzrostu :)

    W ogóle kolejny raz powtórzę, ale świetny ten nowy wygląd bloga <3
    Pozdrawiam
    https://katarzynakoziej.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze! ;)