6 sie 2016

A thousand miles down to the sea bed


Witajcie kochani!
Po raz kolejny sponatanicznie podejmuję decyzję o opublikowaniu wpisu. Nagle poczułam przypływ weny i przemożną chęć wyrzucenia z siebie uczuć, których znów jest zbyt wiele w moim sercu. 
I tak, przy akompaniamencie swojej absolutnie ukochanej piosenki: 



z drżącymi rękami i rozdygotanym sercem, staram się poubierać swoje myśli w słowa.

Kiedyś, jeszcze za czasów dziecinnej naiwności, głęboko wierzyłam, że wszystko w życiu jest pewne i stałe. 
Ufałam, że niektóre rzeczy, szczególnie te dla mnie ważne, będą trwały wiecznie, że nigdy się nie zawiodę, nigdy nie utracę niczego, co pokochałam. Teraz życie boleśnie uświadamia mi moją naiwność. Jakże głupia była ta wiara! Mam wrażenie, że w ostatnim czasie spoczęło na mnie jakieś fatum, które pozbawia mnie wszelkich złudzeń. Dopiero teraz widzę życie takim, jakie faktycznie jest. Zdjęto mi z nosa te różowe okulary i w końcu zobaczyłam wszelkie jego odcienie. Te mroczne także, choć zawsze instynktownie unikałam zobaczenia ich. W ostatnim czasie wciąż muszę konfrontować się z tym, jak wiele jest niepewności w moim życiu. Tej niepewności, której nie znoszę, której się boję, od której najchętniej bym uciekała. Jednak wiem, że nie mogę. Muszę się z nią zmierzyć i choć przyprawia mnie to o dreszcz, to czuję, że gdy już to zrobię - będę tylko silniejsza. 
Przyznam Wam szczerze - bardzo przeżywam wszelkie zawody i rozczarowania, których doświadczam w swoim życiu. Kilka lat temu poczułam, że w końcu uwolniam się od tej złej passy, której doświadczałam, ale teraz znów wracam do momentu, kiedy w środku nocy zadaję sobie pytanie: "kiedy to się skończy?". 
Być może tak właśnie ma być. Może w taki sposób jest wystawiana na próbę moja głęboka wiara w dobro świata. Bo ta wiara wciąż we mnie tkwi, bez względu na to, jak wiele tracę. Nawet gdy życie zabiera mi po raz kolejny coś, czego byłam pewna. Mimo wszystko wciąż wierzę, że życie jest piękne. Że należy je doceniać, ze wszystkimi sytuacjami i w każdym odcieniu. 
I choć dziś zwątpiłam, upadłam, zalałam się łzami... to wiem, że jutro obudzę się i pierwszym uczuciem, jakiego doznam po otworzeniu oczu będzie wdzięczność za ten dar, którego doświadczyłam i z którego mogę każdego dnia korzystać. I mam nadzieję, że bez wględu na wszystko, nie utracę tej wiary i nadziei na to, że w końcu nadajedą lepsze dni. Że już nie będę musiała uciekać, że nie będę kulić się w środku od nadmiaru zła, którego nie mogę znieść i na które nie mam wpływu. 
Oby nadeszły te lepsze dni... 


Do wspomnianej wcześniej piosenki Florence + The Machine idealnie pasują mi zdjęcia, które stworzyłyśmy razem z Patrycją Chyłą podczas mojego pobytu w Trójmieście.
Pierwsza seria jest bardziej jesienna, kolorowa i ciepła, natomiast to właśnie ta druga zajmuje szczególne miejsce w moim sercu. Zapewne domyślacie się, dlaczego... 




Sukienka - KLIK 




"Mamy ograniczoną pulę uderzeń serca. Niepotrzebnie marnujemy je na wahanie, strach czy złość. A trzeba po prostu iść naprzód, znaleźć dla siebie powietrze. Takie, którym chcemy oddychać."

Katarzyna Bonda





*

A jeśli nie, to Was uświadomię!

Morze to zdecydowanie moje miejsce na świecie. Myślę, że wspominałam już o tym wiele razy. 
Kocham klimat Starego Miasta w Gdańsku, tych magicznych uliczek, ale jeszcze bardziej kocham widok morza, które ciągnie się aż po horyzont... ten widok uspokaja mnie jak nic innego! 
Momenty, kiedy siadam na brzegu i wsłuchuję się w dźwięki fal - są dla mnie najpiękniejszymi chwilami, sam na sam ze sobą, swoimi uczuciami, pragnieniami. Dlatego tak bardzo lubię tam wracać, a kiedyś... kiedyś chciałabym tam zamieszkać, choć wiem, że to prawdopodobnie marzenie, którego nie spełnię. 
Jednak mam nadzieję, że będzie mi dane odwiedzać chociaż raz do roku to moje małe miejsce, w którym czuję się po prostu jak u siebie. 
Woda to żywioł, z którym się utożsamiam. Jest nieprzewidywalna - zupełnie tak jak ja. Czasem jest cicha i spokojona, ale bywa też niebezpieczna. 
Właśnie dlatego te ujęcia są tak bliskie memu sercu - bo są odzwierciedleniem prawdziwej mnie. 



"To nie jest takie proste –
Dwie takie same samotności
Dwie jednakowe tęsknoty, radości
Dwa pożądania, uniesienia
Niepokoje, wzruszenia, obawy
Dwie niepewności, dwa lęki
Dwa smutki, nadzieje też dwie
Dwa światy… No właśnie: dwa
Bo nie jest tak, że
Ja to ty
A ty to ja
Chociaż jesteśmy jedno"

— Krystyna Gucewicz



Oh, and it's breaking over me,
A thousand miles down to the sea bed,
I found the place to rest my head.








Strój: Cubus, 
Kimono: KLIK 









Więc proszę Cię... blisko bądź, kochaj mnie.
Trwaj przy mnie bo...
Wokół wzburzone morze,
tylko Twoja dłoń - stały ląd. 



* * * 

Fotografowała Patrycja Chyła <3


Całusy, 
xoxo



7 komentarzy:

  1. Fantastyczne zdjęcia! Czuć poprzez nie tak idealnie że pasujesz do tego miejsca :)
    I głowa do góry! ;) staraj się brać każdy gorszy moment jako drogocenną lekcję życia :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam zarówno czytać Twoje słowa, jak i przeglądać cudowne ujęcia! Niesamowicie lubię obie te sesje, ale ta nad wodą również szczególnie skradła moje serce. Co tu dużo mówić.. od razu wiedziałam, że w Waszym wykonaniu to będzie magia! Sama muszę się w końcu zebrać, żeby zrobić zdjęcia w Orłowie, bo marzy mi się to odkąd pierwszy raz zobaczyłam to miejsce. Pozdrawiam cieplutko! ♥ Ola

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak to już jest z bardzo uczuciowymi, wrażliwymi osobami, przeżywają każdą najdrobniejszą rzecz, nawet tą nie wartą uwagi. Doskonale to znam i rozumiem twoje słowa :)
    Jeżeli chodzi o zdjęcia, ta druga seria skradła mi serce ! :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze! ;)