Pewnie nie spodziewaliście się mojego powrotu tutaj.
Szczerze mówiąc: ja również się tego nie spodziewałam. Nie planowałam powrotu i nie myślałam o tym aż do momentu, kiedy któregoś dnia uderzyła mnie nagła, niekontrolowana myśl: "kurczę, mam ochotę dodać coś na bloga".
Myślałam, że to tylko chwilowa potrzeba, że zaraz mi przejdzie, bo przecież już dawno przestałam czuć "to coś" i odzwyczaiłam się od bloga. Jednak myśl o powrocie uparcie tkwiła gdzieś na marginesie mojej świadomości. I mimo iż powtarzałam sobie, że to przecież bez sensu, że już nie umiem tak pisać jak kiedyś, że przecież i tak nikt już tutaj nie zagląda, że to może będzie dziwne i wymuszone... to wciąż czułam potrzebę, żeby po prostu, zupełnie niezobowiązująco zajrzeć tutaj, zostawić po sobie kilka słów, zdjęć, cytatów... Przecież jeszcze niedawno sprawiało mi to dużo przyjemności! Dlaczego więc nie spróbować? Postanowiłam podążyć za swoimi potrzebami i głosem serca - i oto jestem.
Uroczym wydaje się fakt, że temu powrotowi towarzyszą najbliższe memu sercu zdjęcia.
Bzy, oczywiście! Nie mogło ich zabraknąć i w tym roku. I chociaż na drodze do realizacji tej sesji pojawiało się mnóstwo przeciwności, to koniec końców udało nam się i po strasznej ulewie wyruszyłyśmy czarować swoją tradycyjną już bajkę. Ci bardziej wnikliwi pewnie będą w stanie dojrzeć na kilku ujęciach krople deszczu na moim ciele, co w moim odczuciu dodaje im wyjątkowości.
Wiem, że piszę to przy okazji każdej sesji z bzami, ale ta w tym roku była naprawdę wyjątkowa. Zresztą - cały rok 2018 jest dla mnie póki co niezwykle wyjątkowy... Do tej pory wydarzyło się już tyle pięknych rzeczy, że aż nie mogę się doczekać, co będzie dalej!
Zdjęcia, które widzicie są ciepłe, kolorowe, jedne przepełnione ogromnym szczęściem, spełnieniem, radością, a inne pewnym twórczym smutkiem, nadzieją, kobiecością i delikatnością...Mam przeczucie, że Wy również tak je odbierzecie. I w tajemnicy powiem Wam, że to właśnie takie ujęcia lubię najbardziej. Taką wersję siebie bardzo polubiłam. Zarówno tą uśmiechniętą, ale i smutną, zmartwioną, czasem przygnębioną.
Bo życie ma przecież wiele odcieni...
Dajcie znać, jak podobają Wam się nasze tegoroczne bzy.
Zostawiam Was z piosenką, która dopełni całość mojego dzisiejszego przekazu.
Mam nadzieję, że do zobaczenia,
xoxo